Pies, który nie jest rasowy, nie przedstawia bowiem wartości materialnej. Tak wynika z opublikowanego niedawno wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi (sygn.akt I C 1461/13).
Serce nie wytrzymało
Paweł M. domagał się od Lucjana S. odszkodowania w wysokości 200 tys. zł za to, że ten bezprawnie zabrał i uśmiercił jego psa. Jako podstawę prawną pozwu wskazał art. 415 kodeksu cywilnego. Przepis ten mówi, że kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest ją naprawić.
Pozwany Lucjan S. jest właścicielem hotelu dla zwierząt, gabinetu weterynaryjnego, schroniska i centrum adopcyjnego. Ma umowę z gminą na odławianie bezdomnych zwierząt i zapewnienie im opieki. Jego pracownicy otrzymali zgłoszenie z policji o psach błąkających się po sklepowym parkingu. Wyłapali je i podali im środki usypiające, ale jeden zdążył uciec w kierunku posesji zamieszkałej przez Pawła M. Był to jego pies, około 10-letni mieszaniec.
Paweł M. i jego żona powiedzieli rakarzom, że piesek jest ich własnością. Nie mieli jednak na to dowodów. Przyznali, że pies nie został zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Rakarze żądali wydania psa i Paweł M. ostatecznie im go wydał.
Wszystkie odłowione psy zostały przewiezione do schroniska. Jak wynikało z zeznań Lucjana S., pies powoda został tam zaszczepiony przeciwko wściekliźnie i wykastrowany. Jednak wkrótce zdechł z powodu wieku i słabego serca (nagła śmierć stresowa - jak określił Lucjan S.). Paweł M. stwierdził w pozwie, że bardzo przeżył odejście psa, gdyż był bardzo z nim związany - pies towarzyszył mu w codziennym życiu.