Z policyjnych statystyk wynika, że od początku tego roku drogówka zatrzymała ponad 120 tys. kierujących na podwójnym gazie. W zeszłym roku spowodowali oni 1838 wypadków, w których zginęło 256 osób, a kolejne 2,3 tys. osób zostało rannych. Wiele z nich skutki takich wydarzeń będzie odczuwało do końca życia.
Sądy pijanych traktują bez litości
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny przeanalizował 500 wyroków, jakie w ciągu ostatniego roku zapadły w takich sprawach. Ta instytucja zajmuje się wypłatą odszkodowań, gdy sprawca nie miał ubezpieczenia albo policji nie udało się ustalić danych osoby odpowiedzialnej za spowodowanie wypadku. Okazuje się, że w zdecydowanej większości spraw (ponad 90 proc.) sądy podtrzymują decyzje ubezpieczycieli obniżające wypłatę odszkodowania i zadośćuczynienia dla osoby, która swoim beztroskim zachowaniem przyczyniła się do swojego cierpienia.
– W takich sprawach sąd bada, czy poszkodowany pasażer mógł realnie ocenić stan trzeźwości kierowcy lub czy spożywał z nim alkohol przed jazdą – mówi Agnieszka Rosa z centrali PZU w Warszawie. – Jazda po spożyciu alkoholu ciągle nie jest rzadkością.
Kwota obniżenia odszkodowania zależy od zachowania pasażera zarówno w trakcie wypadku, jak i przed rozpoczęciem podróży. Sądy najostrzej traktują pasażerów, którzy najpierw pili alkohol z kierowcą, a później namawiali go do wspólnej jazdy. Bywa że w takich wypadkach obniżka odszkodowania może wynieść nawet 80 proc.
UFG wskazał, że w jednej z toczących się obecnie spraw, ale niezakończonych jeszcze prawomocnym wyrokiem, sąd uznał, że osobie podróżującej z pijanym kierowcą nie należy się żadne odszkodowanie czy zadośćuczynienie za krzywdę, bo wypłata takiego świadczenia byłaby po prostu sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i niesprawiedliwa.