Te samoloty szerokokadłubowe stały się głównym źródłem napływu gotówki, bo dotychczas takie maszynki do zarabiania, B737 MAX nadal nie latają, nie wiadomo, kiedy wrócą na niebo i koncern wstrzymał tymczasowo ich produkcję.
"Przyznajemy, że jest mnóstwo do zrobienia" - oświadczył szef koncernu David Calhoun w komunikacie.
Koszty związane z MAXami obejmują 8,3 mld dolarów odszkodowań liniom lotniczym za anulowane loty i ograniczenie planów rozwoju z powodu braku ważnej części floty oraz 6,3 mol kosztów produkcji w 2019 r. Boeing zakłada kolejny odpis 4 mld dolarów w bieżącym roku, gdy stopniowo wznowi małą produkcję MAXów.
W IV kwartale Boeing poniósł stratę operacyjną z zasadniczej działalności 2,53 mld (2,33 dolary na akcję) po zysku 3,87 mld (5,48 na akcję). Analitycy spodziewali się zysku 1,47 dolara na akcję, choć kilku przewidywało stratę. Koncern zanotował ujemne przepływy gotówki na sumę 2,67 mld dolarów, po dodatnich 2,45 mld rok wcześniej.
Jakby było mało problemów z MAXami, doszedł następny: zmalał popyt na większy i bardziej rentowny samolot B787 Dreamliner na skutek wojny handlowej Stanów z Chinami. To zmusiło koncern do zmniejszenia rytmu jego produkcji, a to oznacza brak dopływu świeżej gotówki, gdy rośnie dług. Obecnie powstaje 14 takich samolotów co miesiąc, w październiku Boeing zapowiedział zmniejszenie go pod koniec 2020 r. do 12, teraz zakłada zejście do 10 miesięcznie na początku 2021 r.