Bohater fruwał na ramionach kolegów

Puchar Davisa: Michał Przysiężny zdobył decydujący punkt, Polska pokonała Słowację 3:2 i zagra w Grupie Światowej.

Publikacja: 20.09.2015 19:50

Michał Przysiężny pokonał Norberta Gombosa i Polska pierwszy raz jest w Grupie Światowej

Michał Przysiężny pokonał Norberta Gombosa i Polska pierwszy raz jest w Grupie Światowej

Foto: PAP/Adam Warřawa

Powodów do radości z osiągnięć polskich tenisistów nie było w tym roku zbyt wiele, ale w hali w Gdyni działa się historia: trudny baraż ze Słowakami o awans, raz nadzieja rosła, raz malała, by po piątym spotkaniu, w którym Michał Przysiężny pokonał 6:3, 6:4, 6:4 Norberta Gombosa przyszło zasłużone święto.

Każdy z polskiej reprezentacji dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa: Jerzy Janowicz w pierwszym meczu singlowym, debliści Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, którzy z dużą dozą pewności zrobili swoje w sobotę, wreszcie Przysiężny, który miał zadanie najtrudniejsze – po porażce Janowicza z Martinem Kližanem, słowackim liderem, wytrzymać przy remisie 2-2 presję decydującego spotkania z Gombosem.

Wytrzymał znakomicie, choć Słowak jest nieco wyżej w rankingu i powszechnie chwalono go za przegrany, ale bardzo dobry mecz z Janowiczem. Przysiężny pokazał przede wszystkim czym w tenisie jest dojrzałość poparta solidnym przygotowaniem. Doświadczenie w meczach Pucharu Davisa ma ogromne – debiutował w 2004 roku, zawsze grał w singlu, wygrywał i przegrywał, nieraz od niego zależało bardzo wiele.

Potrafił pokonać niedawno Siergieja Stachowskiego w zaciętym meczu z Ukrainą, zwyciężał w przeszłości Ernestsa Gulbisa i Władymira Wołczkowa. Rozstrzygający mecz też nie był dla niego nowością, dźwigał podobny ciężar odpowiedzialności już dwa razy (wygrał z Brytyjczykiem Danielem Evansem, przegrał z Finem Henrim Kontinenem). Zahartował się, dał radę i to tak, by nie narażać widzów w Gdyni na zbyt gwałtowne wzruszenia – trzy eleganckie sety, doskonały serwis, sporo błyskotliwych ataków i żadnych wahań koncentracji.

Polska radość była ładna – Michał Przysiężny fruwał w górę na ramionach kolegów, trenerów i współpracowników, polska flaga powiewała wysoko, podziękowania tenisistów (to od kilku spotkań reprezentacji stały punkt programu) wybrzmiewały głośno. Przypomnieli w Gdyni nawet zasługi biznesmena Ryszarda Krauzego, niegdyś naczelnego mecenasa polskiego tenisa.

Fakty do zapamiętania: w 105. edycji klasycznych rozgrywek drużynowych w tenisie, po 77 latach od pierwszego meczu, po 34 latach od powstania Grupy Światowej, po drugim podejściu w barażach (pierwsze było w 2013 roku w spotkaniu z Australią w Warszawie) – są w niej wreszcie Polacy.

Grupa Światowa to 16 najlepszych drużyn świata. Tylko one tak naprawdę rywalizują o główne trofeum – zdobioną w liście akantu i kwiaty pierwiosnka wielką srebrną wazę zamówioną przez Dwighta Davisa w 1900 roku w bostońskiej firmie Shreve, Crump & Low Co., która przekazała zlecenie do manufaktury William B. Durgin Company w mieście Concord (New Hampshire).

Wtedy kosztowała około 1000 dolarów, koszt zrobienia jej współczesnej kopii (samego naczynia) wycenia się na 200 tys. dol., oryginał, z trzema okrągłymi drewnianymi postumentami i srebrnymi tabliczkami dokumentującymi kolejne finały szacowany jest dziś na ponad 600 tys. dol., ale dla tenisa to przedmiot bezcenny.

Kiedy Polacy zagrają mecz pierwszej rundy (1/8 finału), już wiemy – od 5 do 7 marca 2016 roku. Z kim i gdzie – dowiemy się w środę po losowaniu. W chwili zamykania tego wydania „Rz" z piętnastki potencjalnych rywali poznaliśmy 14 drużyn. Wielka Brytania, Australia, Argentyna i Belgia to półfinaliści tegorocznych rozgrywek, Serbia, Kanada, Francja i Kazachstan – ćwierćfinaliści (też zostają w Grupie Światowej); Czechy, Włochy, Szwajcaria, USA, Chorwacja oraz Niemcy – te drużyny zdobyły awans tak jak Polska, w barażach. Późno rozstrzygnął się tylko mecz Kolumbia – Japonia. Słabych nie ma.

W listopadowym finale tegorocznych rozgrywek zagrają Brytyjczycy, którzy pokonali 3-2 Australię (Andy Murray grał i wygrywał przez trzy dni, twitterowe gratulacje przysłał do Glasgow chwilę po sukcesie premier David Cameron) oraz lepsi z pary Belgia – Argentyna. Za rok podobne emocje, być może, będziemy mieli nad Wisłą.

Finał Magdy Linette

Została ona trzecią polską tenisistką (po Agnieszce i Urszuli Radwańskich), która zagrała w finale turnieju WTA.

Miejscem tego sukcesu było Tokio, turniej miał rangę International, pulę nagród 250 tys. dol. Finał z Belgijką Yaniną Wickmayer Polka przegrała 6:4, 3:6, 3:6. Zyski rankingowe będą widoczne – szykuje się awans Linette na 64. miejsce rankingu WTA, pierwszą setkę osiągnęła w kwietniu tego roku.

W przyszłym tygodniu Ula Radwańska i Magda Linette zagrają w Kantonie (Guangzhou) – los chciał, że finalistki z Tokio: Polka i Belgijka wpadają na siebie w pierwszej rundzie. Agnieszka Radwańska zaczyna cykl azjatyckich startów od kolejnego turnieju WTA w Tokio.

PUCHAR DAVISA 2015

Baraże o Grupę Światową:

• Polska – Słowacja 3:2 M. Przysiężny – M. Kližan 4:6, 4:6, 4:6; J. Janowicz – N. Gombos 7:6 (7-1), 6:4, 6:7 (5-7), 6:2; L. Kubot, M. Matkowski – A. Martin, I. Zelenay 6:3, 6:4, 6:4; Janowicz – Kližan 3:6, 6:7 (4-7), 3:6; Przysiężny – Gombos 6:3, 6:4, 6:4

• Rosja – Włochy 1:4 • Szwajcaria – Holandia 4:1 • Indie – Czechy 1:3 • Uzbekistan – USA 1:3 • Dominikana – Niemcy 1:3 • Brazylia – Chorwacja 1:3

Grupa Światowa – 1/2 finału:

Glasgow. Wielka Brytania – Australia 3:2 A. Murray – T. Kokkinakis 6:3, 6:0, 6:3; D. Evans – B. Tomic 3:6, 6:7 (2-7), 7:6 (7-4), 4:6; A. Murray, J. Murray – S. Groth, L. Hewitt 4:6, 6:3, 6:4, 6:7 (6-8), 6:4; A. Murray – Tomic 7:5, 6:3, 6:2; Evans – Kokkinakis 5:7, 4:6

Bruksela. Belgia – Argentyna 3:2 D. Goffin – F. Delbonis 7:5, 7:6 (7-3), 6:3; S. Darcis – L. Mayer 6:7 (5-7), 6:7 (1-7), 6:4, 3:6; R. Bemelmans, Darcis – C. Berlocq, Mayer 2:6, 6:7 (2-7), 7:5, 6:7 (5-7); Goffin – D. Schwartzman 6:3, 6:2, 6:1; S. Darcis - F. Delbonis 6:4, 2:6, 7:5, 7:6

Powodów do radości z osiągnięć polskich tenisistów nie było w tym roku zbyt wiele, ale w hali w Gdyni działa się historia: trudny baraż ze Słowakami o awans, raz nadzieja rosła, raz malała, by po piątym spotkaniu, w którym Michał Przysiężny pokonał 6:3, 6:4, 6:4 Norberta Gombosa przyszło zasłużone święto.

Każdy z polskiej reprezentacji dołożył cegiełkę do tego zwycięstwa: Jerzy Janowicz w pierwszym meczu singlowym, debliści Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, którzy z dużą dozą pewności zrobili swoje w sobotę, wreszcie Przysiężny, który miał zadanie najtrudniejsze – po porażce Janowicza z Martinem Kližanem, słowackim liderem, wytrzymać przy remisie 2-2 presję decydującego spotkania z Gombosem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie