Takie czasy i okoliczności, że napisała o tym w ostatniej, już wrześniowej edycji „Vogue’a”, popularnego magazynu o modzie i stylu życia. „Nigdy nie lubiłam słowa emerytura. Być może najlepszym słowem na opisanie tego, co zamierzam zrobić, jest ewolucja. Jestem tutaj, aby powiedzieć, że odchodzę od tenisa w kierunku innych, ważnych dla mnie spraw” – stwierdziła w felietonie.
Ta decyzja nie jest ogromnym zaskoczeniem, bowiem od kilku lat Serena Williams więcej czasu spędzała poza kortem. Już od dawna nie uganiała się z rakietą w dłoni za pucharami, punktami rankingowymi i nagrodami finansowymi. Raczej w przerwach między innymi zajęciami i kontuzjami wpadała, zwykle z hukiem, na jakiś ważny turniej.
Częściej była widoczna na pokazach mody, spotkaniach biznesowych (m. in. założyła spółkę venture capital Serena Ventures, która ma w wielu branżach wspierać rokujące przedsięwzięcia młodych inwestorów z wyobraźnią, także kobiety w biznesie), prelekcjach motywacyjnych, przeróżnych balach i galach, w tym tych z rozdawania Oscarów lub po prostu przebywała w domu, z urodzoną w 2017 roku córką Alexis Olympią i mężem.
Odchodzi z tenisa, gdyż nie chce już wybierać między tenisem a rodziną. „Gdybym była facetem, nie pisałabym tych słów, ponieważ grałabym i wygrywała, podczas gdy moja żona wykonywała ciężką pracę związaną z powiększeniem rodziny” – napisała w „Vogue’u”.
Napisała także, że to postanowienie ją boli, że wyjść ze świata sportu, wygasić karierę, nawet w ten względnie łagodny i przewidywalny sposób, nie jest łatwo.