Będzie pan prowadził razem z Grzegorzem Turnauem Koncert Premier w Opolu. Lubi pan ten festiwal?
Podchodzę do niego z mieszanymi uczuciami. Po tym, co się stało w polskim show-biznesie, nie jest to moja impreza. Ale propozycja organizatorów nie była kuriozalna, nie wprawiła mnie w stan tremy. Prowadząc autorskie koncerty — jestem konferansjerem zaprawionym w gadaniu z audytorium niemal na co dzień. Problem mogą mieć producenci, bo postanowiliśmy nie być zapowiadaczami ciętymi z metra, którzy szpalerem idą do mikrofonu. Zgodziliśmy się na występ pod warunkiem, że pokażemy się w naszym naturalnym środowisku. To znaczy, że ja będę miał gitarę w rękach, a Grzegorz zasiądzie przy instrumencie klawiszowym. Oczywiście, jeśli piosenki będą do kitu, my ich nie będziemy w stanie obronić.
Kiedy po raz pierwszy oglądał pan Opole?
Kiedy po raz pierwszy było transmitowane. Kończyłem podstawówkę, to, co było w mediach, kupowało się na pniu. Nie można było się przełączyć na inny festiwal. Ale miałem wrażenie, że w Opolu odbywa się coś ważnego. Każdego roku kiedy kończył się festiwal, wyjeżdżałem na wakacje z gitarą i miałem co śpiewać. Opole dostarczało przebojów.A kiedy zaśpiewał pan w opolskim amfiteatrze pierwszy raz?W 1972 r. Nie będę ukrywał: czułem się zagubiony. Widziałem na próbach, że wszyscy starsi koledzy świetnie się znają. A ja byłem przerażony. Zaśpiewałem swoje w Debiutach i wyjechałem do Krakowa. Tę edycję festiwalu wygrał Tadeusz Woźniak „Zegarmistrzem światła”. W 1979 r. powróciłem z Pod Budą i zaśpiewaliśmy „Bardzo smutną piosenkę retro”. Przez nasze studencko-kabaretowe środowisko występ w koncercie Studia Gama był odbierany jako flirt z czymś niewłaściwym, uważano, że poszliśmy na układ z mediami. Piosenka, którą napisałem jako pastisz banalnych przebojów, została uznana za jeden z nich. Ale mieliśmy fantastyczne przyjęcie, dlatego organizatorzy zaproponowali nam występ w Premierach z „Balladą o ciotce Matyldzie”. Po latach w „Kabaretonie” śpiewałem „Jak kapitalizm, to kapitalizm”. Dostałem nagrodę dziennikarzy jako kompozytor „Polskiej Madonny” ze słowami Agnieszki Osieckiej w wykonaniu Maryli Rodowicz.
Kiedy pan poczuł, że Opole nie jest pana miejscem?