Hopkinsowi (na zdjęciach) od początku wróżono wielką karierę. Już wtedy, gdy jako niezdyscyplinowany, chętnie pociągający z butelki asystent inspicjenta i początkujący aktor stawiał pod koniec lat 50. pierwsze kroki w teatrze. Syn piekarza z Port Talbot w Walii bardzo chciał zostać gwiazdą. Taką jak jego największy idol, zarazem pierwszy walijski aktor, któremu udało się podbić Hollywood – Richard Burton.
W dzieciństwie Anthony nie był pilnym uczniem i trzymał się na uboczu. Filmy łapczywie oglądane w lokalnym kinie stały się ucieczką od monotonii codziennego życia. Po odbyciu służby wojskowej dostał stypendium w prestiżowej Royal Academy of Dramatic Art w Londynie. Potem – po przesłuchaniu u samego sir Laurence’a Oliviera – dołączył do londyńskiego National Theatre.
Mimo dobrych recenzji aktor czuł niedosyt. Marzył o kinie. Zagrał Ryszarda Lwie Serce w filmie „Lew w zimie” (1968), ale w Hollywood wciąż był nieznany. Jednocześnie nałóg alkoholowy coraz mocniej rujnował jego zdrowie i prywatne życie. Zagrażał też dalszej karierze. W 1975 roku aktor podjął niełatwą decyzję: zapisał się do klubu AA i zaczął nowy – trzeźwy rozdział w swoim życiu. Na rezultaty nie musiał długo czekać.
Zagrał m.in. w „O jeden most za daleko” (1977), „Człowieku słoniu” (1980), telewizyjnej ekranizacji „Otella”, „Bunkrze” (1981) – jako Hitler – i „Buncie na „Bounty”” (1984). Ale prawdziwym przełomem stała się rola psychopatycznego mordercy Hannibala Lectera w „Milczeniu owiec” (1991). Otrzymał za nią Oscara i dwukrotnie potem do niej wracał – w „Hannibalu” (2001) i „Czerwonym smoku” (2002). – Takie role pozwalają widzom zajrzeć w siebie – w najciemniejsze zakamarki... Bo w każdym z nas czai się bestia – mówi Hopkins.
Bohaterami kolejnych odcinków nowej serii Planete będą Robert Mugabe, dyktator w Zimbabwe, David Bowie, zespół Pink Floyd, Buster Keaton, Eddie Murphy, Karol Dickens, Salman Rushdie, markiz de Sade, Salvador Dali, van Gogh i Gauguin, Albert Einstein, George Custer – pogromca Indian z czasów wojny secesyjnej, miliarder Richard Bronson oraz as lotnictwa I wojny światowej – Manfred von Richthofen.