Miejskie legendy to najczęściej mrożące krew w żyłach historie, które mogłyby przydarzyć się każdemu. Brzmią przerażająco, ale i prawdopodobnie. Przyczyną nieszczęść są w nich zdobycze cywilizacji albo zjawiska, których nie rozumiemy. Opowiadają o lękach i fobiach współczesnego człowieka.
Zdarza się, że mają źródło w autentycznych wydarzeniach, częściej jednak to plotki i przesądy przekazywane przez znajomych, Internet lub media. W Polsce w czasach socjalizmu krążyła bajka o czarnych wołgach porywających dzieci. Za oceanem popularność zdobył mit o aligatorach grasujących w systemie kanalizacyjnym Nowego Jorku. Z tym drugim rozprawiają się autorzy paradokumentalnego serialu.
Legenda głosi, że w ciemnych, wilgotnych kanałach Manhattanu zadomowił się aligator i zaatakował pracownika przedsiębiorstwa oczyszczania miasta. Jak gad trafił do serca Nowego Jorku? Podobno najpierw mieszkał w domowym terrarium, a gdy znudził się dzieciom, ojciec spuścił go do kanalizacji. W ciągnących się kilometrami rurach zwierzę znalazło nowe lokum i osiągnęło rozmiary dorosłego osobnika.
Autorzy serii konfrontują tę opowieść z wiedzą naukowców. – Trudno powiedzieć, jak stara jest ta historia – mówi profesor Elliott Oring z uniwersytetu w Los Angeles. – Już w latach trzydziestych prasa donosiła o aligatorach w kanałach Manhattanu. „New Jork Times” podawał, że schwytano tam aligatora mierzącego ponad dwa metry.
Potem gazety wielokrotnie pisały o podobnych przypadkach. Nigdy jednak nie było dowodów. Jak przyznają eksperci, cała kanalizacja w Nowym Jorku jest regularnie sprawdzana w poszukiwaniu pęknięć, uszczerbków i poluzowanych złączeń. – Trafiamy na szczury, muchy, robaki, nigdy na aligatory – mówią pracownicy zakładów komunalnych. Zoolog dodaje, że w panujących na Manhattanie warunkach gady nie przetrwałyby zimy. Poza tym do odpowiedniego wzrostu i rozwoju potrzebują światła słonecznego.