Scripted documentaries (zainscenizowane dokumenty – przyp. red.) powstały w Niemczech z potrzeby zastąpienia kosztownego reportażu tańszą podróbką. Widzowie od zawsze lubili zaglądać przez oko kamery do cudzego domu. Producenci telewizyjni tworzyli więc dokumenty z życia wzięte, np. reportaże z sali porodowej, chrzcin czy ślubu. Jednak ich przygotowanie sporo kosztowało. Trzeba było zgromadzić na taśmach wiele godzin materiału filmowego, które następnie przeglądał sztab ludzi, by w końcu wybrać to, co najciekawsze, i zmontować materiał. Ten sposób przygotowania filmu nigdy nie gwarantował dostatecznych emocji, które wciągnęłyby widzów, bo też nikt z ekipy nie miał na nie, jak to w życiu, wpływu. Praktyczni i oszczędni Niemcy wpadli więc na pomysł, żeby nad emocjami zapanować, a ciekawą historię, która „udawałaby" dokument, po prostu wymyślić i kazać ją odegrać zwykłym ludziom, płacąc im za to jak aktorom. I dopiero tak doprawiony „reportaż" zaserwować widzom.
W Niemczech ten format powstał z potrzeby szybkiego produkowania interesujących historii. Przy okazji znaleziono sposób na to, jak tanio stworzyć dobrą opowieść. Wymyślono też całą technologię, którą można sprzedać i przez to powtarzać format w innych krajach – opowiada Tamara Aagten-Margol, właścicielka firmy Tako Media, która wyprodukowała m.in. „Pamiętniki z wakacji", „Dlaczego ja" i „Trudne sprawy".
Tani niemiecki patent sprawdził się w innych krajach. Na początku scripted docu najlepiej sprzedawały się w Polsce, Rosji, na Ukrainie i na Węgrzech. Dziś ogląda je cała Europa. Format sprzedano do 30 krajów. – Zaczęto je produkować nawet w USA – podkreśla Tamara Aagten-Margol.
"Ukrytą prawdę" – tworzoną przez Constantin Entertainment, a emitowaną przez TVN – ogląda dziś około 2,5 mln widzów. Dla porównania, tradycyjny serialowy hit TVN „Lekarze" gromadzi przed telewizorami 3 mln widzów. Czym format, w którym występują nie aktorzy, a amatorzy, urzekł Polaków tak bardzo, że oglądają go równie chętnie jak seriale fabularne?
Nieosiągalni celebryci
Docufiction mają wysoką oglądalność, ponieważ oferują to, co w świecie gazet zapewniają tabloidy: mocne, wyraziste emocje, podane w jasny, prosty sposób – mówi Agnieszka Kruk, scenarzystka i współautorka 1200 odcinków seriali fabularnych, wykładowczyni scenariopisarstwa (Kursnaserial.pl).