Piątek. Koncert Brada Mehldau (Mezzo, godz. 17) – jednego z moich ulubionych pianistów jazzowych. Nie szafuje wirtuozerią, ale też nie przynudza, imponuje intuicją i subtelną frazą. Po pierwszych dźwiękach wydaje nam się, że to dobre tło muzyczne do jakiejś lektury, ale, nie wiedzieć czemu, nie otwieramy książki, póki nie wybrzmi ostatnia nuta.
Sobota. „The Hurt Locker” (Canal+ Film, godz. 20). Prawdziwa gratka – reżyserka Kathryn Bigelow jeszcze nie zdążyła umyć dokładnie ręki, w której dzierżyła Oscara za najlepszy film roku, a my już możemy wygodnie rozsiąść się w domowym zaciszu i sprawdzić trafność tegorocznego werdyktu Akademii Filmowej.
Niedziela. „Opis obyczajów” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego (TVP Kultura, godz. 17.40). Najsłynniejsza teatralna satyra na sarmatyzm, spektakl legendarny, by nie rzec: kultowy. Polskość stojąca żupanem i wąsiskiem, megalomanią i swojskością – nieśmiertelne narowy narodu ożywają tu z przytupem. Staropolszczyzna Kitowicza w ustach czołówki krakowskich aktorów rozczula i rozśmiesza zarazem, do łez.
Poniedziałek. TVP Kultura zwykła zaczynać dzień godzinnym blokiem animacji dla dorosłych (godz. 9.05). Chwała jej za to, że na śniadanie podaje miniaturowe arcydzieła, choćby „Schody” Stefana Schabenbecka, dla mnie jeden z najwybitniejszych polskich filmów krótkich w historii, a także „Wiklinowy kosz” Mirosława Kijowicza z kapitalnym komentarzem muzycznym Krzysztofa Komedy.
Środa. „Wolne chwile” Andrzeja Barańskiego w Kino Polska (godz. 13.20). Barański nie robi wokół siebie hałasu, zdaje się woleć literaturę od kina, czyta więcej i chętniej ze swoich lektur korzysta, niż jakikolwiek polski reżyser. Trudno powiedzieć, że zasługuje na renesans popularności, bo nigdy jej nie zdobył, pozostaje twórcą do odkrycia dla nowych pokoleń kinomanów. Sam zobaczę jego pełnometrażowy debiut w ciemno, po raz pierwszy w życiu.