Od 1985 roku FBI poszukiwała podwójnego agenta, ale zadanie okazało się zbyt trudne dla kolejnych prowadzących śledztwo. Zdrajcy nadano kryptonim „Garnitur”. Wiadomo było, że ma kontakt z najwyższymi funkcjonariuszami CIA i innych instytucji rządowych.
– Wyciekały informacje o naszych metodach, skrzynkach kontaktowych i agentach – wspomina wysoki funkcjonariusz FBI w filmie zrealizowanym przez brytyjskich dokumentalistów.
Postanowiono kupić nazwisko zdrajcy. Amerykańscy agenci pojechali do Związku Radzieckiego. Jeden z oficerów KGB za 7 milionów dolarów sprzedał teczkę z materiałami operacyjnymi. Jak się później okazało, zawierała stenogramy rozmów podwójnego agenta z rosyjskimi szpiegami, nazwy miejsc, w których wymieniano informacje, metody komunikacji, listy.
Ujawnił metody działania CIA i nazwiska wieloletnich podwójnych agentów. Uważa się, że wykradzenie przez niego informacji o tajnym programie komputerowym używanym do tropienia agentów i terrorystów działających za granicą ułatwiło atak terrorystyczny z 11 września 2001 roku.
Kiedy szefowie FBI odkryli, że chodzi o Roberta Hanssena, agenta specjalnego FBI z 25-letnim stażem – wpadli w przerażenie. Był ostatnim, którego można by o to podejrzewać. Także w cywilu wiódł stateczne, uporządkowane życie jako przykładny mąż i ojciec sześciorga dzieci. Codziennie rano uczestniczył we mszy świętej i należał do katolickiej organizacji Opus Dei.