Wybrali życie w squacie w Warszawie, podkreślają, że to były świadome decyzje. Mówią, że lubią to miejsce, bo mogą się w nim odnaleźć „wszyscy, którzy są kulturalni, czyli tolerancyjni". Jedyne zasady to te ustalone ze współmieszkańcami: zero heroiny, złodzieje są wyrzucani. Swoją przystań w Fabryce odnaleźli nie tylko życiowi rozbitkowie niechciani przez bliskich albo tacy, co weszli w konflikt z prawem, ale i studenci – teologii, przygotowujący się do ewangelizacji świeckich, psychopedagogiki, polonistyki, a nawet obrony narodowej.

– Jak się człowiek tu zasiedzi, to ciężko wrócić do rzeczywistości – przyznaje jeden z mieszkańców squata. Nic dziwnego. Pracują tyle tylko, ile trzeba, by zarobić na jedzenie – myją szyby, imają się dorywczych zajęć. Resztę czasu wypełniają według swoich potrzeb i upodobań. Bohaterowie filmu opowiadają o swojej filozofii życia i z lekkim niepokojem spoglądają w przyszłość. Ich raj na ziemi ma zostać wyburzony. Autor filmu obserwuje też z kamerą losy mieszkańców Fabryki, gdy muszą od nowa budować swoje życie...

 

21.40 | Planete | niedziela