Dokument „Sidney Lumet - ostatni wywiad”

Gigant amerykańskiego i światowego kina. Uważał, że esencją jego filmów jest pytanie o sprawiedliwość.

Aktualizacja: 30.10.2016 06:01 Publikacja: 30.10.2016 06:00

Sidney Lumet

Foto: Planete+

– Przeżyłem życie na wahadle ponieważ natura jest litościwa. Bolesne chwile nie były aż tak bolesne, a radosne – aż tak radosne – sumował 83-letni Sidney Lumet. – Wszystko się trochę spłaszczyło – i to dobrze. Miałem wzloty i upadki – do tego też można się przyzwyczaić. Nie jestem wyjątkowy. Miałem szczęście. Było mi dane robić coś, na czym mi zależało.

Jeden z najsłynniejszych i najwybitniejszych amerykańskich reżyserów nie przypuszczał, że będzie kręcił filmy.

– Nie narzekałbym, gdybym resztę życia przepracował w telewizji – twierdził.

Był czas, kiedy realizował nawet 70 programów rocznie.

Na czym polegał jego fart – mówi przed kamerą wspominając realizację swego debiutu kinowego, czyli obrazu „Dwunastu gniewnych ludzi” nakręconego w 1957 roku. Osiągnął nim międzynarodowy sukces – Grand Prix na festiwalu filmowym w Berlinie Zachodnim.

Urodził się w 1924 roku w Filadelfii jako syn tancerki i aktora (ojciec czytał mu ponoć „Hamleta” w jidysz zanim poznał go po angielsku). Miał zaledwie cztery lata, gdy zadebiutował na scenie i szybko zaczął być uważany za jednego z najlepszych małych aktorów na Broadwayu – pracy miał w bród. Ale  nie żył w dostatku, tylko w biedzie – jak wspomina – spał z siostrą w jednym łóżku do 11. roku życia. Jako młodzieniec występował także w radiu, potem i w telewizji, gdzie w 1951 zatrudniony został jako reżyser.

Był twórcą posiadającym znakomite wyczucie specyfiki języka filmowego, kamerą i montażem umiejętnie ożywiając statyczne sceny dialogowe, z wyczuciem prowadził aktorów.

– Wolę docierać do nich za pomocą empatii – wyznaje w filmie. – Trzeba znać swoich aktorów jak siebie samego.

I dodaje, że po zakończeniu filmu także i aktorzy znali go na wylot.

– Nie jestem reżyserem moralności, jestem reżyserem filmów – deklaruje. – Jeśli robię to dobrze – wartość moralna przebija się sama.

Jednocześnie nie przeczył, ze jego filmy zawierają przekaz moralny.

W sumie nakręcił 44 filmy, które zdobyły 46 nominacji do Oscarów i 6 razy otrzymały statuetkę. W 2005 roku wręczono mu honorowego Oscara.

Przeniósł na ekran liczne dramaty, tworząc m.in. filmy: „Zbiegowie” (1960) wg „Schodzącego Orfeusza” T. Williamsa, „Widok z mostu” (1961) wg A. Millera, „Zmierzch długiego dnia” (1962) wg E. O’Neilla. Zrealizował także wiele obrazów o zabarwieniu sensacyjno-kryminalnym, nie pozbawionych społeczno-politycznych podtekstów, z których najważniejsze to: „Pieskie popołudnie” (1962), „Lombardzista” (1965), „Serpico” (1973), „Morderstwo w Orient-Ekspresie” (1974), „Network” (1976), „Obcy wśród nas” (1992), „Adwokat diabła” (1993).

Premiera autoportretu Sidneya Lumeta obficie ilustrowanego fragmentami jego filmów, przez niego komentowanych czyli dokumentu „Sidney Lumet - ostatni wywiad” w niedzielę 30 października o 21.

Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Telewizja
Agata Kulesza w akcji: TVP VOD na podium za Netflixem, Teatr TV podwoił oglądalność
Telewizja
Teatr TV i XIII księga „Pana Tadeusza" napisana przez Fredrę
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Telewizja
Teatr TV odbił się od dna. Powoli odzyskuje widownię i artystów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne