– Przeżyłem życie na wahadle ponieważ natura jest litościwa. Bolesne chwile nie były aż tak bolesne, a radosne – aż tak radosne – sumował 83-letni Sidney Lumet. – Wszystko się trochę spłaszczyło – i to dobrze. Miałem wzloty i upadki – do tego też można się przyzwyczaić. Nie jestem wyjątkowy. Miałem szczęście. Było mi dane robić coś, na czym mi zależało.
Jeden z najsłynniejszych i najwybitniejszych amerykańskich reżyserów nie przypuszczał, że będzie kręcił filmy.
– Nie narzekałbym, gdybym resztę życia przepracował w telewizji – twierdził.
Był czas, kiedy realizował nawet 70 programów rocznie.
Na czym polegał jego fart – mówi przed kamerą wspominając realizację swego debiutu kinowego, czyli obrazu „Dwunastu gniewnych ludzi” nakręconego w 1957 roku. Osiągnął nim międzynarodowy sukces – Grand Prix na festiwalu filmowym w Berlinie Zachodnim.