W jednej z ostatnich scen grający tytułową rolę Daniel Olbrychski mówi, że cała ta opowieść jest „o człowieku, który niemądrze kochał, ale mocno, któremu zazdrość przychodziła z trudem, lecz rozbudzona sprawiła, że stracił władzę nad sobą. Którego oczy zaciągnięte żalem roniły łzy szybciej niż drzewa Arabii gumę leczniczą".
Spektakl Andrzeja Chrzanowskiego wychodzi poza szablonową i jednoznaczną interpretację Szekspirowskiego utworu. Jego atutem jest specjalne spolszczenie utworu przygotowane przez Jerzego S. Sitę, które sprawiło, że bohaterowie mówią językiem pełnym poezji, a jednocześnie bliskim współczesności. W rezultacie tragedia Otella brzmi bardzo aktualnie. Opowiada o samotności człowieka, którego dobre intencje i szlachetność serca muszą przegrać w konfrontacji z zawiścią, żądzą zdobywania i panowania.
Ale ten spektakl to przede wszystkim koncert gry aktorskiej w wykonaniu gwiazdorskiego tria. Otello Olbrychskiego jest człowiekiem targanym wielkimi namiętnościami, kolosem, którego łatwo zranić i oszukać. Jego zupełnym przeciwieństwem jest Jagon. W interpretacji Piotra Fronczewskiego to człowiek chłodny, wyrachowany. Bez mrugnięcia okiem prowadzi perfidną grę, oplata przeciwnika pajęczyną intryg, podszeptów, życzliwych donosów. Patrzy wnikliwie na Otella, diagnozuje ofiarę, sprawdza, czy już połknęła przynętę. W jego wzroku widać dobrze skrywaną dziką namiętność do Desdemony (Joanna Pacuła). Tylko pozornie pozostaje wobec niej niewzruszony. Bliższe spojrzenie pozwala sądzić, że głęboko w sercu skrywa przed światem gorące uczucia.
Warta podkreślenia jest też umowna i uniwersalna scenografia Xymeny
Zaniewskiej i Andrzeja Przybyła, a także elektroniczna muzyka Józefa Skrzeka. W dzisiejszych czasach obejrzenie ponaddwugodzinnego spektaklu wymaga od widzów pewnego wysiłku.