Trudno nie dostrzec, iż przypomnienie tego utworu trafia w czas, w którym świat żyje sprawą włączenia do Rosji Krymu.
„Dźwięki muzyki" to ostatni przebój Richarda Rodgersa i Oscara Hammersteina II, najsłynniejszego autorskiego duetu w dziejach Broadwayu. Premiera miała miejsce 55 lat temu, a w 1965 roku na ekrany kin weszła filmowa wersja musicalu, w głównych rolach wystąpili Julie Andrews i Christopher Plummer. Był to jeden z największych kinowych przebojów tamtych czasów.
Musical opowiada historię Marii, zakonnej nowicjuszki, która w ocenie przełożonej zgromadzenia niezbyt trafnie rozpoznaje swe powołanie. By ułatwić to Marii, przełożona wysyła ją do posiadłości wdowca, kapitana Georga von Trappa, gdzie ma podjąć pracę guwernantki siedmiorga jego dzieci. Nie trudno zgadnąć, iż między arystokratycznym pracodawcą a niedoszłą zakonnicą narodzi się uczucie.
Odbywa się to na tle narastającego zagrożenia, jakim dla Austrii są aspiracje Adolfa Hitlera. Dobrze została oddana polaryzacja postaw bohaterów musicalu wobec spodziewanego wchłonięcia Austrii przez nazistowską III Rzeszę. Wyraźnie podkreślona została sprawa powinności wobec ojczyzny w obliczu zagrożenia i niezłomna postawa kapitana von Trappa (w tej roli Artur Święs), zdecydowanego przeciwnika faszyzmu.
Głównym minusem musicalu, zwłaszcza dziś, jest operetkowy sztafaż, a przede wszystkim nadmierna cukierkowość, z jaką zarysowane zostały postaci tej historii. Reżyseria Marii Sartovej nie potrafiła tego, niestety, przełamać. Jest jednak kilka niezaprzeczalnych walorów, dla których warto to przedstawienie dostrzec.