Jeśli istniało pojęcie teatru totalnego — to dopiero teraz osiągnęło pełnię znaczeń w realizacji na scenie, można napisać bez przesady, oglądając nowy spektakl 39-letniej austriackiej choreografki i reżyserki Florentiny Holzinger.
„A Year Without Summer” („Rok bez lata”), którego prapremiera odbyła się w berlińskim Volksbühne am Rosa-Luxemburg-Platz, jest jak lot na Marsa — i to porównanie nie jest na wyrost, ponieważ na Ziemi (w spektaklu) nie da się już żyć, czego namiastkę otrzymujemy, wchodząc na widownię w kłębach smogu, duszącego nie tylko astmatyków. Jesteśmy w przedsionku piekła.
Czytaj więcej
Tilda Swinton ze spektaklem „Embodying Pasolini” wystąpi na Malta Festival w Poznaniu. Na toruńsk...
„Rok bez lata” Florentiny Holzinger w Berlinie
Tylko bodaj raz przez chmury teatralnego pyłu przebije się reflektor słońca, a wszystkie okoliczności katastrofy, jaką przeżywamy, wyjaśnia wprowadzenie współcześnie ubranej aktorki. Cichym, zbolałym głosem przypomina kanwę „Frankensteina” Mary Shelley, która w 1816 roku, gdy faktycznie w Europie nie było lata i słońca z powodu wybuchu wulkanu Tambora — zaczęła pisać gotycki horror.
Frankenstein przeraża? Tak, ale były też próby spojrzenia na niego z czułością i zrozumieniem — jest przecież owocem szaleństwa człowieka, dziś powiedzielibyśmy: antropocenu, gdy nazbyt przesadnie zaczął sobie czynić ziemię poddaną. Odpowiedzią na wszechogarniającą katastrofę jest kobieca czułość. Tulą się do siebie wszystkie bohaterki Holzinger, wybrane do jej najnowszej superprodukcji w castingu przedstawicielki kilku generacji i ras, choć dla bohaterek Austriaczki ta bariera nie istnieje.