Teatr 2024, czyli iluzja konkursów ministerialnych. Krzysztof Warlikowski najlepszy

Przez teatry przetaczają się wielkie zmiany. Ministra Hanna Wróblewska jest za konkursami, ale w formule podejmowania ostatecznych decyzji. Sporo było społecznych musicali, co jest efektem „1989". Do głosu doszedł teatr campowy.

Publikacja: 19.12.2024 05:17

„Elisabeth Costello” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, spektakl roku 2024

„Elisabeth Costello” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, spektakl roku 2024

Foto: Magda Hueckel/Nowy Teatr w Warszawie

„Zgaduj-zgadula: w której ręce złota kula” – tak można określić brak jednoznacznej zasady ministry kultury Hanny Wróblewskiej w sprawie konkursów na dyrektorów teatrów. Ministra deklaruje poparcie dla konkursów, ale korzysta z różnych form pośrednich, by na końcu sama podejmować decyzje. Na szczęście po dwóch kadencjach Piotra Glińskiego z PiS nie są już wybierane na stanowiska dyrektorskie osoby labilne psychicznie lub bez żadnych kompetencji, za to ze skłonnością do dymisji po kontroli NIK.

Hanna Wróblewska, Instytut Teatralny i Teatr Narodowy

Pełna transparentność obowiązywała tylko na początku. W pierwszym poważnym konkursie, który odbył się za kadencji Hanny Wróblewskiej – komisja wskazała na dyrektorkę Narodowego Starego Teatru Dorotę Ignatjew (ta z kolei jako swojego zastępcę Jakuba Skrzywanka) i ministra ten wybór zaakceptowała.

Czytaj więcej

„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę

Potem rozpoczęły się niejasne podchody do fotela dyrektorskiego Instytutu Teatralnego. Już parzysta liczba członków rodziła potencjalne problemy, można było jednak uważać, że jeśli ministra wybrała formułę konkursu zamkniętego (jest prawdą, że gwiazdy nie chcą startować w otwartych), to każda z zaproszonych osób będzie optymalna. Najwięcej głosów otrzymał Paweł Sztarbowski (4),  Joanna Czarnota-Misztal zaś tylko 1, ale to ją wskazała na dyrektorkę ministra Wróblewska, prosząc wcześniej komisję o wyłonienie dwójki kandydatów. Taka rozgrywka była niepotrzebną stratą czasu. Na szczęście uregulowana została sprawa Teatru im. Słowackiego, gdzie małopolski PiS nie odwołuje już Krzysztofa Głuchowskiego, scena zaś zyskała status współprowadzonej przez MKiDN.

Hity Kity
„Elisabeth Costello", reż. K. Warlikowski, Nowy Teatr w Warszawie „Faust" w reżyserii Wojciecha Farugi w Teatrze Narodowym
„Latający Potwór Spaghetti" Mateusza Pakuły, Łaźnia Nowa w Krakowie Niejasna formuła konkursów w MKiDN
Szymon Kuśmider (Falstaff) i przekład Piotra Kamińskiego w „Henryku IV" Ivana Alexandre'a, Teatr Polski w Warszawie  Niejasna przyszłość Teatru Polskiego we Wrocławiu, który potrzebuje markowej sceny dramatycznej

Zmiany czekają Teatr Narodowy. Dyrektorzy naczelny Krzysztof Torończyk (od 1998 r.) i artystyczny Jan Englert (od 2003 r.) kończą dyrekcję, choć za jej kontynuacją opowiedział się zespół. Od sezonu 2025/2026 pokieruje Narodowym ktoś nowy z grona… zaproszonych do zamkniętego konkursu. Po dyrekcjach Jerzego Grzegorzewskiego i Jana Englerta, którzy są w historii polskiego teatru gigantami, o fotel dyrektora będą się również ubiegać osoby, które wiele jeszcze będą musiały udowodnić. Zaproszenia otrzymali: Jan Klata (nie trzeba przedstawiać), reżyser Michał Kotański, wieloletni dyrektor Teatru im. Żeromskiego z inwestycją przebudowy w dorobku oraz obecny szef Teatru TV, Joanna Nawrocka, dyrektorka Teatru Ochoty (startuje z nią Maciej Nowak, ważna w polskim teatrze persona) i Paweł Płoski, były dziekan Wiedzy o Teatrze oraz były kierownik literacki w Narodowym. Zrezygnowała z zaproszenia Małgorzata Bogajewska, dyrektorka Teatru Ludowego.

Czytaj więcej

Jan Klata: Łączy nas tylko nienawiść

Nowy Teatr i Krzysztof Warlikowski

Szykują się kolejne układanki. Władze Warszawy i ministra Hanna Wróblewska otrzymały już listowną prośbę o odstąpienie od konkursu na dyrektora naczelnego Nowego Teatru w Warszawie, jeśli takie rozwiązanie zaakceptują również władze stolicy, sygnowane przez zespołów z Krzysztofem Warlikowskim na czele. Artyści chcieliby, żeby pod po odejściu Karoliny Ochab Nowym kierował Michał Merczyński, były dyrektor Malta Festiwal, TR Warszawa i NInA. Przypomnijmy: Nowy od początku był teatrem autorskim, sformowanym przez zespół i Warlikowskiego, który ma na koncie dwa wydarzenia roku. W sferze dramatu – „Elisabeth Costello” i operowego „Idiotę” Mieczysława Wajnberga na festiwalu w Salzburgu. Odpowiedź zaś na pytanie, dlaczego Warlikowski, pracujący w najważniejszych operach Europy akurat nie pracuje w Polsce – powinna również zawierać wnioski z receptą na natychmiastową zmianę.

Ogłoszono też kolejny ważny konkurs na dyrekcję Teatru Powszechnego w Warszawie, w którym zmierzą się m.in. dotychczasowy szef Paweł Łysak i Maja Kleczewska. Nad tymi wyborami w stolicy ciąży zakończony dopiero na początku 2024 r. kryzys w Teatrze Dramatycznym, gdzie po buncie zespołu odwołano Monikę Strzępkę. Bez konkursu powołano na jej następcę Wojciecha Farugę. Oby to nie była dyrekcja tak bardzo nieudana jak jego „Faust” w Narodowym.

Teatr a sprawa mobbingu

Rok temu podczas Boskiej komedii w Krakowie w trakcie dyskusji z udziałem przedstawicieli wielu profesji i frakcji zaproponowałem stworzenie ciała zajmującego się wyjaśnianiem zarzutów związanych z mobbingiem i innymi przekroczeniani. Artyści i związkowcy wolą jednak instrumentalizować zarzuty w mediach (również społecznościowych), niż dążyć do obiektywizowanych wyjaśnień. Rodzajami samozwańczych komisji są więc spektakle, które poza świadomością większości widzów rozliczają w zakamuflowanej formie Krystiana Lupę, gdy we Francji za „Emigrantów”, choć styl pracy reżysera oprotestowali w Genewie technicy, odebrał nagrodę za najlepszy zagraniczny spektakl, a dał też premierę „Czarodziejskiej góry” w Salzburgu.

Wspomniane spektakle to „Burza. Regulamin wyspy” Katarzyny Minkowskiej z Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu (wygrała Festiwal Szekspirowski) oraz „Persona. Ciało Bożeny” Jędrzeja Piaskowskiego i Huberta Sulimy z Teatru Zagłębia w Sosnowcu. „Persona” wraz z „Chłopkami”, również Piaskowskiego i Sulimy w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy, najpełniej mówią o dzisiejszych polskich problemach (polityka, mniejszości, stosunek do Ukrainy, pochodzenie Polaków), używając współczesnej, campowej formuły, absurdalnie zabawnej. W nurcie chłopskim, ale też rozliczeń z patriarchatem, wybijała się „Piękna Zośka” Marcina Wierzchowskiego z Wybrzeża, obsypana w tym roku wieloma nagrodami m.in. w Kaliszu (Grand Prix), na Boskiej Komedii (nagroda dla Karoliny Kowalskiej) i w Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej, w którym Grand Prix otrzymały „Dropie” w reżyserii Marcina Libera z Teatru im. Horzycy w Toruniu.

Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu wygrał Adam Orzechowski „Iwoną, księżniczką Burgunda” z Wybrzeża (wiele sukcesów po przebudowie), Katowickie Interpretacje wygrały „Dzieje grzechu” Wojciecha Rodaka ze Starego Teatru w Krakowie. Grand Prix Boskiej Komedii otrzymała „Fobia” Markusa Öhrna i Karola Radziszewskiego z Nowego w Warszawie, zaś komediową Thalię w Tarnowie zwyciężył „Rewizor” Łukasza Kosa z Teatru IMKA.

Musicale społeczne

Na tle „Elisabeth Costello” z mocnym wątkiem metafizycznej tęsknoty, powstały dwa ważne spektakle o odchodzeniu z Kościoła. Oba musicalowe. Przewrotny, niezwykle zabawny „Latający Potwór Spaghetti” Mateusza Pakuły i zawierające ten wątek „Serce ze szkła” Cezarego Tomaszewskiego z udziałem Marii i Jana Peszków. Lepsza jest wersja w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, gdzie Maja Kleczewska wystawiła „Wesele”, Agata Duda-Gracz zaś intrygujące „Proszę Państwa, Wyspiański umiera”. Ciekawe, że również Jakub Skrzywanek na temat kredytów i patodeweloperki wypowiedział się w musicalu „Człowiek z papieru" (Teatr Powszechny w Warszawie).

W teatrze dużej skali wyjątkowy był „Henryk IV” w stołecznym Polskim w fantastycznym tłumaczenie Piotra Kamińskiego z Szymonem Kuśmidrem w roli Falstaffa. Takiego Szekspira dawno nie było. Generalnie teatr podąża za serialami ze streamingu: ma być spektakularnie lub zabawnie. A na pewno komunikatywnie.

„Zgaduj-zgadula: w której ręce złota kula” – tak można określić brak jednoznacznej zasady ministry kultury Hanny Wróblewskiej w sprawie konkursów na dyrektorów teatrów. Ministra deklaruje poparcie dla konkursów, ale korzysta z różnych form pośrednich, by na końcu sama podejmować decyzje. Na szczęście po dwóch kadencjach Piotra Glińskiego z PiS nie są już wybierane na stanowiska dyrektorskie osoby labilne psychicznie lub bez żadnych kompetencji, za to ze skłonnością do dymisji po kontroli NIK.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Teatr
„Nie trzeba było tego mówić”, czyli jak wywołaliśmy aferę
Teatr
Niemieckie teatry zmagają się z kryzysem finansowym
Teatr
Premiera w Teatrze Studio. Warszawa jest pazerna jak dawne Mahagonny
Teatr
Monika Strzępka i Maciej Nowak zainspirowali serial „Udar” Pawła Demirskiego. Nowak dyrektorem Narodowego?
Teatr
Teatr. Magnetyczna Danuta Stenka w miłosnej tragedii kaszubskiej „Wòlô Bòskô”