Chybotliwy statek

Pierwsza od dawna historia kryminalna w Teatrze TV. Na pytanie „kto zabił?” szukają odpowiedzi twórcy „Lewiatana” Akunina.

Publikacja: 07.03.2021 23:24

Boris Akunin (ur. 1956) naprawdę nazywa się Grigorij Szałwowicz Czchartiszwili. Nazwisko Akunin to pseudonim, pochodzący z języka japońskiego (fascynacja pisarza), w którym oznacza łotra. W jednej ze swoich powieści wyjaśniał, że „akunin” to ktoś, kto tworzy własne zasady.

Jego powieści układane w cykle kryminalne uczyniły go jednym z najpoczytniejszych współczesnych rosyjskich pisarzy na świecie. W 2000 roku Akunin był nominowany do Nagrody Bookera, w tym samym roku wybrany został rosyjskim pisarzem roku.

W 2013 roku słuchowisko „Mewa” według jego sztuki wyreżyserowane przez Igora Gorzkowskiego zdobyło Grand Prix XIII Festiwalu „Dwa Teatry”. 

Adaptacja „Lewiatana” jest pierwszą ekranizacją prozy Borisa Akunina w Polsce, a jednocześnie trzecią częścią składającej się z 16 książek serii „Przygody Erasta Fandorina” (1998). W Polsce „Lewiatan” opublikowany został po raz pierwszy w 2003 roku i doczekał się kilku wznowień. 

Akcja sztuki (adaptacji powieści dokonał Cezary Harasimowicz) toczy się w 1878 roku. Tytułowy „Lewiatan” oznaczający mitycznego potwora morskiego to luksusowy statek odbywający rejs z South Hampton do Kalkuty. Pośród pasażerów jest także francuski komisarz Gauche (Piotr Głowacki). „Wśród nas ukrywa się morderca!” – już na początku podróży informuje złowieszczym tonem współpasażerów reprezentujących różne narodowości. Ów złoczyńca miał się dopuścić w Paryżu zabójstwa kolekcjonera indyjskich antyków, a także dziewięciorga jego służących. Każdy z podróżujących ma swoje dziwactwa i powody, by znajdować się w kręgu podejrzanych przez komisarza. Wsparcia w śledztwie udziela mu nieoczekiwanie przenikliwy detektyw Erast Fandorin (Piotr Żurawski). 

- „Lewiatan” Akunina jest w zamierzeniu staroświeckim kryminałem w stylu Agathy Christie – wyjaśniał w eksplikacji reżyserskiej Bartosz Konopka debiutujący w Teatrze TV. - Zamknięty krąg podejrzanych, morderca jest wśród nich, dwóch rywalizujących detektywów, podobnie jak w „Morderstwie w Orient Expressie”. Doceniam kunszt językowy, stylowe postaci i zwroty akcji u Akunina, ale nie chciałbym pozostawać jedynie na tym poziomie. Wydaje mi się, że „Lewiatan” może też odkryć pewną drapieżną prawdę o nas samych dzisiaj, tylko wtedy adaptowanie utworów historycznych ma sens. Potwór Lewiatan w sztuce jest często wyobrażeniem Szatana, zagrażającym istotom stworzonym przez Boga i próbującym je pożreć. Św. Tomasz z Akwinu opisywał Lewiatana jako demona zazdrości. Zazdrość, chciwość, niepohamowane żądze - to są motywacje mordercy i motor działania kilku głównych postaci. Zło czai się pod powierzchnią zdarzeń i zachowań postaci.

„Przycięcie” 200-stronicowej powieści do kilkunastu stron dialogów sztuki oznacza konieczność rezygnacji z subtelności i zawiłości prozy na rzecz zastąpienia jej grą aktorską wydobywającą niuanse postaci i ich wzajemnych relacji. Jest co pokazywać, bo kłamią, wzajemnie się podejrzewają, a i oskarżają. Do tego reprezentują różne kultury – rozbieżności narodowościowe są nie raz źródłem dyskusji bohaterów, co też jest wartością kryminału Akunina, choć niestety nie tego spektaklu.

Telewizyjna realizacja Bartosza Konopki chybocze się jak okręt na falach - dosłownie i w przenośni. Nadaktywna kamera (zdjęcia: Paweł Dyllus) symuluje często falowanie statku na morzu, bohaterowie to jakby bujali się na huśtawce, to jakby kręcili się na karuzeli, do tego dochodzi montaż krótkich ujęć. Bohaterowie Akunina są wyraziści, niejednoznaczni, czego wymaga kryminał, w którym każdy może okazać się mordercą. Na ekranie oglądamy mdłe postaci, bez emocji i świadomości, że znajdują się na niewielkiej przestrzeni, w której mogą za chwilę stanąć oko w oko z mordercą – a to nie przelewki. Z tej dość bezkształtnej masy przebija się z kolei nadaktywnością emocjonalną komisarz Gauche (Piotr Głowacki). Jest i muzyka - raz ilustrująca, raz dopowiadająca (Bartosz Chajdecki). Poszczególne sekwencje oddzielają animacje okrętu płynącego po morzu. Intrygę wcale niełatwo zrozumieć, niestety. W widzu niewiele zostaje.

Boris Akunin (ur. 1956) naprawdę nazywa się Grigorij Szałwowicz Czchartiszwili. Nazwisko Akunin to pseudonim, pochodzący z języka japońskiego (fascynacja pisarza), w którym oznacza łotra. W jednej ze swoich powieści wyjaśniał, że „akunin” to ktoś, kto tworzy własne zasady.

Jego powieści układane w cykle kryminalne uczyniły go jednym z najpoczytniejszych współczesnych rosyjskich pisarzy na świecie. W 2000 roku Akunin był nominowany do Nagrody Bookera, w tym samym roku wybrany został rosyjskim pisarzem roku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Teatr
„Równi i równiejsi” wracają. „Folwark zwierzęcy” Orwella reżyseruje Jan Klata
Teatr
„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę