m częściej stacje telewizyjne prezentują wieczory kabaretowe, tym chętniej oglądam występy krakowskiej Grupy Rafała Kmity. Kabaretowa młodzież uwielbia walić między oczy, bez opamiętania wywołując niewybredny rechot. Kmita, nawet kiedy prowokuje, zawsze zachęca do refleksji, a każdy swój autorski program przyprawia pokaźną dawką poezji.
W „Historiach z cynamonem” uczył tolerancji, w „Trzech zdaniach o umieraniu” dotykał nawet tematu śmierci. Teraz rozdaje cięgi politykom, kpi z telewizyjnej mody, marzy o miłości. I przypomina: wyłączcie komórki, z wyjątkiem tych szarych.
Żywiołem nowego spektaklu „Dość” jest telewizja, która opanowała nasze życie, nie tylko stając się punktem odniesienia do wielu codziennych rozmów. To w świetle kamer parlamentarzyści czują się jak gwiazdy, by chwilę później z trudem walczyć z wszechowładniającą ich nudą. Opowiada o tym piosenka „W czasie sejmu poseł się nudzi” na znaną melodię z Kabaretu Starszych Panów.
Podobnie jak większość Polaków Kmita komentuje i wyśmiewa bieżące spory polityczne, przykładając łatkę zarówno tym z prawa, jak i z lewa. „Okrągłe słowa” premiera przeciwstawia zachowaniom prezydenta, do czystego absurdu doprowadza powtarzające się często antysemickie fobie.
Dworuje sobie też z kolejnych pomysłów na stworzenie atrakcyjnego teleturnieju. W każdej opowieści jest zaś przewrotny dowcip i świetne aktorstwo. I tak charakterystyczny dla Kmity czarny humor: sąsiad zamordował żonę i teraz mają ciche dni – słyszymy w jednym z tekstów, by chwilę później przenieść się do zakładu, w którym produkuje się urny dla wymagających nieboszczyków.