Aktualność "Moralności pani Dulskiej" wynika z tego, że każdy z nas chce być postrzegany lepszym niż jest – mówi „Rz" Marcin Wrona, reżyser spektaklu. – Zmieniają się czasy, ale nasza mentalność niespecjalnie. Utwór Gabrieli Zapolskiej jest tak dobrze napisany, że zawsze możemy się w nim przejrzeć jak w lustrze.
„Moralność pani Dulskiej" – od prapremiery, która odbyła się w 1906 roku w Teatrze Miejskim w Krakowie – wciąż jest jedną z najczęściej wystawianych sztuk. Została napisana w niecałe trzy tygodnie „w ciężkich boleściach", odniosła sukces na głównych scenach, kolejno w Krakowie, we Lwowie, w Warszawie.
Pamiętne inscenizacje
Sztukę przetłumaczono na 19 języków, w tym na chiński, grano zaś na całym niemal świecie. Spośród ponad 150 polskich wystawień wiele odniosło sukces. Kilkakrotnie realizowano ją w Teatrze Telewizji. Do najbardziej zapamiętanych telewizyjnych inscenizacji należą wersje: Lidii Zamkow (1968) z Zofią Jaroszewską w roli tytułowej, Józefa Słotwińskiego (1970) – z Wandą Łuczycką, Tomasza Zygadło (1992) – z Anną Seniuk. Jest jeszcze słynna realizacja Andrzeja Wajdy (1980), w której „Moralność pani Dulskiej" jest fragmentem ośmioczęściowej sagi „Z biegiem lat, z biegiem dni". W niej tytułową rolę znakomicie zagrała Anna Polony.
– To jeden z lepiej napisanych tekstów dramatycznych, balansujący na granicy komedii, farsy, ale i czegoś poważniejszego – uważa Marcin Wrona. – Zasługuje, żeby co jakiś czas do niego wracać. Szukałem współczesnej pani Dulskiej. Chciałem uciec od stereotypowego wyobrażenia matrony o podwójnej moralności z poprzedniego wieku. Chodziło o „odklejenie" postaci od konkretnego miejsca. By uzyskać ów efekt, nasza Dulska podróżuje między różnymi epokami. Zaczyna na początku XX wieku, po drodze napotyka lata 60., a historia kończy się współcześnie.