Długo byliśmy baletową prowincją. Krajem, z którego inni podbierali zdolnych tancerzy. Przypomniał o tym niedawno znakomity choreograf amerykański John Neumeier, gdy przyjechał zrealizować z Polskim Baletem Narodowym „Sen nocy letniej”.
Jego poprzednia bytność w Warszawie w latach 80. zaowocowała wtedy też premierą w Teatrze Wielkim, ale także tym, że warszawskie gwiazdy natychmiast zatrudniły się w balecie w Hamburgu kierowanym przez Neumeiera. Teraz skonstatował on z pewnym podziwem, że Polski Balet Narodowy to międzynarodowa kompania, niczym nieróżniąca się od tych na Zachodzie.
W obecnym składzie zespołu jest prawie 30 zagranicznych tancerzy. Znaleźli pracę nie tylko dlatego, że polskie szkoły baletowe cierpią na drastyczny brak kandydatów do nauki (zwłaszcza chłopców). Przyjeżdżają, bo dostrzegają tu szansę artystycznego rozwoju.
Dowodem są „Kreacje 5”, których premiera odbyła się w Operze Narodowej w miniony weekend. To piąte warsztaty dla tancerzy Polskiego Baletu Narodowego, chcących spróbować sił w choreografii. Zaczął je organizować Krzysztof Pastor, gdy w 2009 r. został dyrektorem zespołu.
„Kreacje” się rozwijają. Przed czterema laty ograniczały się do skromnych choreograficznych obrazków dla dwojga tancerzy. Tegoroczne stały się widowiskiem złożonym z ośmiu miniatur różnych autorów, bo choreograficzna młodzież jest coraz bardziej odważna. Zdobywa umiejętności w operowaniu na przykład światłem na scenie czy budowaniu złożonej narracji, czego przykładem choćby tegoroczna kompozycja Barbary Bartnik „Private Nightmare”, rozpisana na troje tancerzy.
Wydarzeniem był „Black Hole” Lachlana Phillipsa. Młody Australijczyk od dwóch sezonów tańczący w Polskim Balecie Narodowym zwrócił na siebie uwagę debiutem na ubiegłorocznych warsztatach. Teraz pokazał sugestywny, mroczny balet o oryginalnym stylu tańca.
Czy Lachlan Phillips otrzyma szansę w pełni samodzielnej pracy, tak jak wyróżniający się w poprzednich latach Robert Bondara i Jacek Tyski? Pierwszy przygotowuje obecnie spektakl z Litewskim Baletem Narodowym w Wilnie, drugi ma w przyszłym sezonie zrealizować w Warszawie „Hamleta”. Phillips musi poczekać, w kolejce przed nim jest Anna Hop, która po raz czwarty wzięła udział w „Kreacjach”. Zaletą jej choreografii jest umiejętność operowania groteską i żartem. Ciekawe, czy uczyni to w widowisku dla Polskiego Baletu Narodowego, bo taką propozycję otrzymała.