Salim Hamdan jest jednym z 260 więźniów Guantanamo. „To mało znaczący gracz” – pisze o nim AP. Nigdy nie brał udziału w zamachach. Prawdopodobnie nigdy nikogo nie zabił.

– To kierowca i mechanik, a nie członek al Kaidy – argumentuje jego prawnik Brian Milzner. U Osamy bin Ladena zarabiał 200 dolarów miesięcznie.

Nawet Pentagon przyznaje, że Hamdan nie jest znaczącą figurą. – Ale jako kierowca przewoził broń, która była wykorzystywana podczas walk w Afganistanie. Pomógł też bin Ladenowi uniknąć kary po zamachach 11 września 2001 roku – twierdzi prokurator płk Lawrence Morris.

Proces, który rozpoczął się wczoraj, przyciągnął więc uwagę całego świata. Jest pierwszym, jaki Amerykanie zorganizowali od założenia więzienia w Guantanamo w 2001 roku. I pierwszym od drugiej wojny światowej, w którym przed amerykańskim sądem oskarżony odpowiada za zbrodnie wojenne. Rozprawa ma potrwać około miesiąca.

Hamdan urodził się w Jemenie, ale jako islamski bojownik w 1996 roku wyjechał do Tadżykistanu walczyć z reżimem. Potem trafił do Afganistanu. Początkowo pracował na farmach bin Ladena, ale awansował na jego kierowcę i ochroniarza. Podczas inwazji USA ewakuował z Kandaharu żonę i córkę do granicy z Pakistanem. W drodze powrotnej wpadł w ręce Amerykanów. W Guantanamo spędził siedem lat. Mniej więcej tyle, ile pozostali więźniowie.