– Właśnie zbieramy podpisy do poprawki, która będzie gwarantowała geograficzną równowagę w nowo powstającej Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych – powiedział „Rz” Jacek Saryusz-Wolski, szef delegacji PO i PSL w Parlamencie Europejskim. Polscy eurodeputowani liczą na poparcie nowych państw członkowskich. Raport w tej sprawie ma być głosowany w Strasburgu w czwartek 22 października.
ESDZ to korpus kilku tysięcy dyplomatów, którzy na całym świecie mają realizować wspólną unijną politykę zagraniczną i obronną, a w przyszłości wykonywać także czynności konsularne. Początkowo nastąpi połączenie istniejących już przedstawicielstw Komisji Europejskiej oraz Rady UE. W jej skład wejdą urzędnicy zajmujący się już dziś stosunkami zewnętrznymi w Komisji Europejskiej, Radzie UE, a także ci wysłani przez państwa członkowskie.
[wyimek]Jedyną szansą Polski wpływania na politykę światową jest Unia Europejska - Antonio Missiroli, dyrektor European Policy Centre w Brukseli[/wyimek]
„Biorąc pod uwagę różnorodność zadań stojących przed nową służbą, niezbędne jest zagwarantowanie odpowiedniej reprezentacji państw członkowskich na każdym szczeblu. Należy przewidzieć mechanizm weryfikujący geograficzną równowagę, np. w formie kwartalnych raportów przedstawianych przez wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej” – brzmi fragment polskiego rządowego stanowiska w tej sprawie, do którego dotarła „Rz”.
Niespełna trzystronicowy dokument jest polskim punktem widzenia na zmiany instytucjonalne przewidywane przez traktat lizboński. W poniedziałek wieczorem premier Donald Tusk przekazał go w Brukseli przewodniczącemu Komisji Europejskiej José Barroso. Warszawa proponuje, aby połowę korpusu dyplomatycznego stanowili dyplomaci narodowi, a drugą połowę urzędnicy unijnych instytucji.