Andrzej Poczobut, szef nieuznawanej przez władze rady naczelnej Związku Polaków na Białorusi (ZPB) i współpracownik „Gazety Wyborczej”, został skazany za udział w powyborczym, opozycyjnym proteście, który miał miejsce 19 grudnia 2010 roku w Mińsku.
Otrzymał karę grzywny o równowartości około 1800 złotych. – W środę wieczorem przyszli do mnie kagiebiści. Zabrali mi komputer, roczniki „Magazynu Polskiego” (pismo wydawane przez Związek Polaków na Białorusi – red.) i zabrali do grodzieńskiego KGB na przesłuchanie jako świadka w sprawie karnej o wywołanie zamieszek 19 grudnia 2010 roku. – relacjonował w rozmowie z „Rz” Poczobut. – Potem pięciu milicjantów zawiozło mnie samochodem do Mińska, gdzie spędziłem noc w komisariacie. Oskarżono mnie o udział w nielegalnej demonstracji i trafiłem do sądu.
Poczobut wyjaśnił sędziemu, że na demonstracji był jako dziennikarz, miał przypiętą do kurtki legitymację Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ). Poprosił o pokazanie nakręconego przez KGB materiału wideo – widać go na nim, jak stoi z boku z plakietką BAŻ. Ale trzech milicjantów zeznało, że czynnie uczestniczył w proteście i wykrzykiwał wrogie hasła. On sam twierdzi, że tego nie robił. Eksperci nie wykluczają, że władze zmierzają do likwidacji zalążków społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi. Świadczyć o tym mogą problemy, z jakimi w ostatnich dniach borykają się dwie wpływowe organizacje pozarządowe: BAŻ oraz Białoruski Komitet Helsiński (BKH).
– Otrzymaliśmy już dwa listy z Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniem, po co bronimy prześladowanych dziennikarzy i informujemy o tym opinię publiczną – mówi „Rz” wiceprzewodniczący BAŻ Andrej Bastuniec. Sam Bastuniec w środę był wzywany do KGB na przesłuchanie dotyczące powyborczej demonstracji. Potwierdza, że do KGB została wezwana także szefowa organizacji dziennikarskiej Żanna Litwina.
– Mamy do czynienia z atakiem na struktury społeczeństwa obywatelskiego – ocenia. Według niego Ministerstwo Sprawiedliwości może wystosować do BAŻ oficjalne ostrzeżenie. A za dwa ostrzeżenia w ciągu roku organizacjom na Białorusi grozi likwidacja.