– Kościół katolicki nie jest instytucją moralną wymachującą palcem wskazującym – powiedział, zaznaczając, że w spawach orientacji seksualnej kieruje się ściśle nauką Kościoła.
Takie deklaracje mają w Berlinie szczególną wagę gatunkową. Stolica Niemiec jest największym po Kolonii skupiskiem homoseksualistów w Niemczech. Gejem jest burmistrz miasta będącego jednym z niemieckich landów, który podkreśla przy wielu okazjach swą przynależność do mniejszości seksualnej. Jednak to inne zdanie wypowiadane często przez nowego arcybiskupa Berlina zwraca szczególną uwagę obserwatorów.
– Mam związane ręce – oświadczył we wtorek w Berlinie, nie wyjaśniając do końca, co ma na myśli. Czy jest więc liberałem, konserwatystą czy arcykonserwatystą? – Nie używam tego rodzaju pojęć – odpowiada 57-letni abp Woelki. W powszechnej opinii uchodzi za konserwatystę. Nie ma najmniejszego zamiaru uczestniczyć w dyskusjach o zniesieniu celibatu czy roli kobiet w Kościele katolickim.
Domagają się tego znani niemieccy politycy i teologowie, którzy wystosowali niedawno dramatyczny apel do niemieckich biskupów z propozycją święceń kapłańskich dla żonatych mężczyzn. Ich zdaniem celibat jest zasadniczą przyczyną braku powołań kapłańskich w Niemczech, co powoduje, że w wielu parafiach brakuje nie tylko proboszczów, ale i księży. Także w Berlinie, który po Monachium i Kolonii jest największym skupiskiem katolików w Niemczech. Ale zaledwie co dziesiąty z liczącej 3,4 mln mieszkańców stolicy Niemiec jest oficjalnie członkiem Kościoła katolickiego, co znaczy, że płaci podatek kościelny. Dwa razy więcej jest ewangelików, a muzułmanów około 200 tys. Jednak dwie trzecie mieszkańców stolicy Niemiec nie przyznaje się do żadnych związków z Kościołem czy religią.
– Dla nowego metropolity stanowi to szczególne wyzwanie – podkreśla prof. Rainer Kampling, teolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie i współautor apelu do biskupów niemieckich.