Większość spotykających się dzisiaj w Brukseli szefów resortów finansów głosować będzie za propozycją Komisji Europejskiej w sprawie sankcji dla Węgier – twierdzi agencja Reuters, powołując się na źródła dyplomatyczne. Przyjęta kilka tygodni temu propozycja KE przewiduje zamrożenie 495 mln euro pomocy z Funduszu Spójności przypadających na przyszły rok. Jest to sankcja za nadmierny deficyt budżetowy Węgier w tym roku. Przekroczy on 3 proc., co stanowi naruszenie postanowień obowiązującego od dawna paktu stabilizacji i wzrostu przewidującego taką granicę deficytu. Węgry staną się tym samym pierwszym krajem ukaranym w taki sposób od wprowadzenia sankcji.

Po nowelizacji paktu w 2006 roku stały się one niejako automatyczne, lecz i tak Komisja UE ograniczała się jedynie do ostrzeżeń i gróźb ich zastosowania, zdając sobie sprawę, że jest to najpotężniejszy instrument dyscyplinujący. Zwłaszcza wobec takiego kraju jak Węgry. – Przesłanie jest jasne, nie tylko dla Węgier – brzmią komentarze z Brukseli.

– To sprawa techniczna – skomentował już wcześniejszą decyzję KE premier Węgier Viktor Orban. Jest przekonany, że zamrożone fundusze przekazane zostaną do dyspozycji Węgier w przyszłym roku.

Eksperci podkreślają, że fundusze nie zostaną wprawdzie przekazane  Węgrom w tym roku, lecz mogą zostać uwzględnione przy opracowywaniu planów na przyszły rok. Tym samym Węgry nie tracą realnie żadnych środków i dlatego wpływ unijnych sankcji na rozwój węgierskiej gospodarki będzie znikomy.