Nowy lewicowy rząd chce nie tylko zaostrzenia kar, ale i rozszerzenia pojęcia molestowania. To prawdziwy postęp. Ofiara molestowania nie będzie musiała udowadniać, że chodziło o skłonienie jej do poddania się czynnościom seksualnym - mówiła Sabine Salmon, szefowa stowarzyszenia Femmes Solidaires. Środowiska feministyczne, z którymi konsultowano wniesiony wczoraj do Senatu projekt ustawy, podkreślają, że teraz karane mogą być nawet „żarty w złym guście".
Zgodnie z ustawą, skierowaną przez rząd na szybką ścieżkę legislacyjną, wyróżniać się będzie dwa typy molestowania seksualnego. Pierwszy ma dotyczyć powtarzających się gestów i wypowiedzi mających konotacje seksualne, naruszania godności ofiary i tworzenia atmosfery, w której może się czuć niekomfortowo. To przestępstwo zagrożone będzie dwoma latami więzienia i grzywną w wysokości 30 tysięcy euro. Ale jeśli takiego molestowania dopuszczać się będzie przełożony albo dotyczyć ono będzie osoby poniżej 15. roku życia, przewiduje się karę w wysokości nawet trzech lat więzienia i grzywnę 45 tysięcy euro. Wyższą karą zagrożeni będą też ci, którzy będą składać propozycje seksualne. Feministki zorganizowały w środę przed Senatem demonstrację. Część z nich twierdziła, że proponowane kary są ciągle za małe.
Kilka tygodni temu uruchomiono we Francji telefon „SOS Molestowanie Seksualne". Organizacje feministyczne mają nadzieję, że będzie to jeden z kroków, który doprowadzi do zwiększenia liczby skarg składanych przez molestowane kobiety. Za molestowanie seksualne do tej pory we Francji groził rok więzienia. Jednak w maju Trybunał Konstytucyjny uznał, że zapisy dotyczące molestowania są mało precyzyjne, i je anulował. Nowy rząd Jean-Marca Ayraulta postanowił, że zaostrzające kary rozwiązania prawne muszą być przyjęte bardzo szybko. Nad ich opracowaniem czuwały dwie panie minister: sprawiedliwości Christiane Taubira i do spraw kobiet Najat Vallaud-Belkacem. Stanowisko ministra ds. kobiet zostało utworzone po zwycięstwie lewicowego prezydenta Francois Hollande'a. Jak na razie pani minister zasłynęła propozycją wprowadzenia kar dla klientów prostytutek - co natychmiast zostało gwałtownie oprotestowane przez związek zawodowy prostytutek, które demonstrowały pod hasłem „karanie klientów to mordowanie prostytutek".
Jeszcze do niedawna Francja słynęła z liberalnego podejścia do spraw związanych z seksualnością. Sami Francuzi uważali, że ich postawa pozytywnie kontrastuje z represyjnym purytanizmem Amerykanów. „Zaloty i uwodzenie to część naszej tradycji" - mówili Francuzi. Tajemnicą poliszynela był fakt, że większość polityków francuskich, w tym prezydenci, miała niemal oficjalne kochanki i nikogo to specjalnie nie oburzało.
Przełomowe znaczenie w podejściu Francuzów do spraw obyczajowych miał skandal byłego szefa MFW Dominique'a Straussa-Kahna. Po oskarżeniu go o molestowanie przez nowojorską pokojówkę z niemal pewnego kandydata do fotela prezydenckiego we Francji stał się kimś w rodzaju pariasa, wyszydzanego przez światową prasę. Ten skandal ośmielił Francuzki , które czuły się molestowane - wkrótce po wybuchu afery Straussa-Kahna dwie kobiety złożyły skargę o molestowanie na ministra w rządzie Sarkozy'ego, Georgesa Trona, i doprowadziły do jego dymisji.