Lot Alcocka i Browna nad Atlantykiem

W 1918 roku większość pilotów myśliwców, bombowców i samolotów zwiadowczych, którzy walczyli w Wielkiej Wojnie, z dnia na dzień zostało bez zajęcia

Publikacja: 05.11.2012 00:01

John Alcock i Arthur Whitten Brown w kombinezonach lotniczych

John Alcock i Arthur Whitten Brown w kombinezonach lotniczych

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

Red

120 lat temu, 5 listopada 1892 roku, urodził się pilot John Alcock, który wraz z Arthurem Whittenem Brownem jako pierwszy przeleciał przez Atlantyk bez lądowania w 1919 roku . Niedługo potem zginął w drodze na pierwszy powojenny salon lotniczy w Paryżu. Fragment tekstu z archiwum "Rzeczpospolitej", z dodatku "Samoloty i ludzie", styczeń 2011

Część znalazła pracę w raczkujących przedsiębiorstwach transportowych lub w bardzo wówczas popularnych grupach uczestniczących w pokazach lotniczych. Wśród szukających nowych wyzwań znaleźli się dwaj brytyjscy piloci opętani myślą o przelocie nad wielką wodą – kapitan John Alcock oraz porucznik Arthur Whitten Brown.

Nie spotkali się wcześniej, ale ich życiorysy były podobne – podczas wojny obaj zostali zestrzeleni i trafili do obozów jenieckich. Poznali się przypadkiem na początku 1919 roku w zakładach lotniczych Vickers, gdy niezależnie od siebie próbowali namówić zarząd firmy na pomoc w zorganizowaniu lotu nad Atlantykiem. Prezesi Vickersa przystali na ten pomysł i zaproponowali im skonstruowany w 1917 roku ciężki bombowiec Vickers Vimy, który miał wystarczający udźwig, by zabrać ilość paliwa potrzebną na transatlantycki przelot.

Samolot został przetransportowany do Nowej Fundlandii. Lotnicy zadbali o szczegóły; między innymi przefiltrowano całe paliwo, wiedząc, że nawet najdrobniejsze zanieczyszczenie mogło spowodować awarię silnika, a wodę do układu chłodzenia przegotowano, usuwając w ten sposób wszelki możliwy osad. 13 czerwca 1919 r., gdy już zatankowany samolot czekał na start, nastąpił trzask i pękł amortyzator. Ostrożnie spuszczono paliwo, awarię naprawiono i następnego dnia, o 16.13 samolot wzniósł się w powietrze.

Piloci mieli na sobie kombinezony ogrzewane prądem z instalacji elektrycznej samolotu, lecz niedługo po starcie nastąpiła awaria prądnicy, która pozbawiła ich nie tylko ogrzewania, ale też i łączności radiowej. Poza tym opadająca temperatura spowodowała, że maszyna zaczęła pokrywać się lodem. Tego piloci nie przewidzieli. Brown kilkanaście razy wychodził na płat, trzymając się zastrzałów i linek i odłupywał nawarstwiający się lód. W pewnym momencie o mało nie doszło do katastrofy – oblodzona maszyna wpadła w korkociąg, przyrządy pokładowe odmówiły posłuszeństwa i nie sposób było określić położenia przestrzennego samolotu, póki nie znalazł się niebezpiecznie blisko tafli wody i nie udało się ustabilizować lotu.

Na szczęście rankiem wschodzące słońce rozpuściło pokrywę lodu. Nad Irlandią, w pobliżu Clifden, Alcock wypatrzył dużą łąkę, na której postanowił wylądować. Samolot zarył dziobem w grzęzawiska Galway. Kiedy miejscowi chłopi, którzy przybiegli na pomoc rozbitkom, usłyszeli, że piloci przelecieli nad oceanem, wybuchnęli śmiechem, w pierwszej chwili nikt im bowiem nie uwierzył.

Alcock i Brown przelecieli nad wodą łącznie 3040 km, co zajęło im 15 godzin i 57 minut. Brytyjski dziennik „Daily Express” w wydaniu z 16 czerwca 1919 roku informował, nie szczędząc wielkich liter w nagłówkach: „Lot bezpośredni przez Atlantyk. Samolot Vickers non stop przeleciał 1880 mil”; „Historia Kapitana Alcocka: To cud, że w ogóle jesteśmy”. Szał ogarnął społeczeństwo brytyjskie – prasa rozpisywała się szeroko nie tylko o locie, ale i o życiu prywatnym lotników. Cytowana wcześniej gazeta »Daily Express« pisała, że: „Panna Kennedy, która ma wkrótce wyjść za mąż za porucznika Browna, powiedziała przedstawicielowi »Daily Express«, że była bardzo zadowolona z sukcesu. „Jestem ogromnie dumna. Moja rodzina i ja byliśmy głęboko zaniepokojeni, gdy lot się rozpoczął, ale teraz wszystko jest dobrze”. (…) Setki widzów zgromadzonych wczoraj pod domem panny Kennedy w Ealing wiwatowały na cześć porucznika Browna i jego narzeczonej”.

Przelot nad Atlantykiem bez międzylądowań został wykonany, za co obaj zdobywcy otrzymali od brytyjskiego króla Jerzego V tytuły szlacheckie. Lotnicy solidarnie podzielili się nagrodą pieniężną (10 tysięcy funtów) od „Daily Mail” z mechanikami z zakładów Vickers i Rolls-Royce za pomoc w przygotowaniu samolotu i silników. Ich maszyna znajduje się dziś w londyńskim Science Museum.

120 lat temu, 5 listopada 1892 roku, urodził się pilot John Alcock, który wraz z Arthurem Whittenem Brownem jako pierwszy przeleciał przez Atlantyk bez lądowania w 1919 roku . Niedługo potem zginął w drodze na pierwszy powojenny salon lotniczy w Paryżu. Fragment tekstu z archiwum "Rzeczpospolitej", z dodatku "Samoloty i ludzie", styczeń 2011

Część znalazła pracę w raczkujących przedsiębiorstwach transportowych lub w bardzo wówczas popularnych grupach uczestniczących w pokazach lotniczych. Wśród szukających nowych wyzwań znaleźli się dwaj brytyjscy piloci opętani myślą o przelocie nad wielką wodą – kapitan John Alcock oraz porucznik Arthur Whitten Brown.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017