Wiceszef MON o Białorusi: Nie będziemy biernie obserwować

- Polska spogląda na to, co będzie działo się u naszych granic. Nie będziemy w tym obserwowaniu bierni - zapowiedział wiceszef MON, Wojciech Skurkiewicz, w rozmowie z Programem Pierwszym Polskiego Radia.

Aktualizacja: 17.08.2020 10:53 Publikacja: 17.08.2020 10:43

Wojciech Skurkiewicz

Wojciech Skurkiewicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Aleksander Łukaszenko zapowiedział w weekend, że przegrupuje wojsko w pobliże zachodniej granicy Białorusi w związku z niepokojącymi go ćwiczeniami wojsk NATO na terenie Polski i Litwy, które uważa za element wzmocnienia armii tych krajów. Od poniedziałku przy granicy Białorusi z Polską i Litwą mają zacząć się ćwiczenia wojskowe białoruskiej armii.

 - Ani Polska, ani inne państwa Zachodu Europy nie dadzą się wplątać w tę intrygę, jaką próbuje knuć Łukaszenka - skomentował te informacje Skurkiewicz.

Wiceszef MON zaznaczył, że Polska "bacznie przygląda się temu, co dzieje się na Białorusi".

- Obserwujemy, że panowała wstrzemięźliwość, jeśli chodzi o wojsko - dodał.

Według Skurkiewicza skala antyrządowych demonstracji na Białorusi (w Mińsku w niedzielę w demonstracji miało brać udział nawet 200 tysięcy osób) pokazuje "po której stronie jest społeczeństwo, po której stronie jest naród".

Wiceszef MON ocenił przy tym, że prezydent Białorusi "pewnie zdaje sobie sprawę, że same nastroje w armii białoruskiej nie są jednoznacznie wskazującymi na poparcie" wobec niego.

W niedzielę 9 sierpnia wieczorem w Mińsku, Grodnie i w innych miastach Białorusi (łącznie w ok. 30) doszło do protestów po tym jak ogłoszono wyniki badań exit poll po przeprowadzonych wyborach prezydenckich. Wyniki te wskazywały, że wybory prezydenckie z poparciem blisko 80 proc. wyborców wygrał ubiegający się o szóstą kadencję na stanowisku prezydenta Aleksandr Łukaszenko. Oficjalne wyniki wyborów podane przez białoruską CKW w poniedziałek rano dały Łukaszence jeszcze większą przewagę - według tych wyników uzyskał w wyborach 80,23 proc. głosów.

Cichanouska, nie uznała wyników wyborów i ogłosiła, że w rzeczywistości to ona jest zwyciężczynią, a wybory zostały sfałszowane. Następnie poinformowała o złożeniu protestu wyborczego.

W poniedziałek wieczorem w Mińsku znów doszło do starć, w których - co potwierdziło białoruskie MSW - zginął jeden z protestujących. W kolejnych dniach liczba ofiar protestów zwiększyła się do dwóch.

We wtorek szef MSZ Litwy podał informację, że Cichanouska znajduje się na Litwie. W opublikowanym następnie przez byłą kandydatkę na prezydenta oświadczeniu wideo stwierdziła ona, że choć sądziła, iż kampania wyborcza ją zahartowała, ale - jak się okazało - nadal pozostała słabą kobietą. - To, co się dzieje, nie warte jest ludzkiego życia. Dzieci są najważniejsze - podkreśliła.

We wtorek wieczorem w Mińsku doszło do kolejnych protestów. Rosyjska agencja TASS poinformowała o rozbiciu przez OMON demonstracji w Mińsku.

W środę MSW Białorusi poinformowało o użyciu przeciwko demonstrantom broni palnej.

Od środy pojawiają się informacje o strajkach w białoruskich przedsiębiorstwach. Z kolei w czwartek władze zaczęły wypuszczać z aresztów uczestników protestów.

W piątek białoruska CKW ogłosiła oficjalne wyniki wyborów - Łukaszenko miał w nich otrzymać 80,1 proc. głosów. Tego samego dnia Cichanouska wezwała w umieszczonym w internecie apelu do ponownego przeliczenia oddanych w wyborach głosów i wezwała Białorusinów, by podpisywali internetową petycję w tej sprawie. Cichanouska wezwała też burmistrzów białoruskich miast do organizowania w weekend pokojowych demonstracji. Tego samego dnia rywalka Łukaszenki powołała radę Koordynacyjna, która ma zjednoczyć wszystkie siły polityczne i społeczne w kraju.

W piątek wieczorem przed budynkiem białoruskiego parlamentu demonstrowało około 5 tysięcy ludzi. Od siedziby władzy dzieliło ich zaledwie 20 funkcjonariuszy OMON, którzy stali spokojnie z opuszczonymi tarczami. Do demonstracji doszło też w Grodnie, a w Lidzie do demonstrujących mieli dołączyć milicjanci.

W niedzielę w demonstracji, do jakiej doszło w Mińsku, uczestniczyć miało nawet 200 tysięcy osób domagających się ustąpienia Łukaszenki.

Aleksander Łukaszenko zapowiedział w weekend, że przegrupuje wojsko w pobliże zachodniej granicy Białorusi w związku z niepokojącymi go ćwiczeniami wojsk NATO na terenie Polski i Litwy, które uważa za element wzmocnienia armii tych krajów. Od poniedziałku przy granicy Białorusi z Polską i Litwą mają zacząć się ćwiczenia wojskowe białoruskiej armii.

 - Ani Polska, ani inne państwa Zachodu Europy nie dadzą się wplątać w tę intrygę, jaką próbuje knuć Łukaszenka - skomentował te informacje Skurkiewicz.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787