„Od samego początku syryjskiego konfliktu dzieci są jego zapomnianymi ofiarami. Doświadczają śmierci, urazów psychicznych i cierpienia fizycznego, są pozbawione podstawowej pomocy humanitarnej” – od tych słów zaczyna się wstrząsający raport Save the Children. Organizacja ustaliła, że natychmiastowej pomocy potrzebują 2 miliony syryjskich dzieci.
Z raportu „Childhood Under Fire” wynika, że jedno na troje syryjskich dzieci z powodu wojny doświadczyło przemocy fizycznej: zostało ranne, było celem ataku, zgwałcono je lub bito. Dwie trzecie rozdzielono z rodzinami. „Widziałam, jak ojciec wychodzi i jak go zabili przed domem. Zaczęłam płakać. Nasze życie było zwyczajne, mieliśmy dość jedzenia. Teraz zależymy od innych. Wszystko zmieniło się tamtego dnia” – powiedziała cytowana w raporcie 12-letnia Jasmine.
Wojna domowa w Syrii zaczęła się dwa lata temu od pokojowych protestów przeciwko rządom prezydenta Baszara Asada. Władze w Damaszku uznały demonstrantów za wywrotowców i wysłały przeciw nim wojsko.
Jednym z symboli syryjskiego powstania jest zdjęcie Hamzy al-Khatiba. 13-latek został aresztowany przez służbę bezpieczeństwa podczas demonstracji 29 kwietnia 2011 r. Miesiąc później jego okaleczone ciało zwrócono rodzinie. Przed śmiercią chłopiec był m.in. bity, nacinany, rażony prądem, przypalany papierosami, chłostany oraz wykastrowany.
Wedle ostrożnych szacunków ONZ wojna kosztowała życie 70 tys. ludzi. Save the Children nie podaje, ile dzieci zginęło. Związane z opozycją Centrum Dokumentowania Przemocy w Syrii informuje, że ma dane 5,5 tys. dzieci poniżej 15. roku życia, które zginęły, 901 przebywających w więzieniach oraz 100 uznanych za zaginione. Zdaniem Forsytha to „bardzo ostrożne dane”, bo dziecięcych ofiar może być znacznie więcej.