Członkowie misji pokojowej ONZ, którzy zginęli w zasadzce, to obywatele Indii. Konwój liczył 32 osoby - poinformowało indyjskie MSZ. W Sudanie Południowym stacjonuje 2200 indyjskich funkcjonariuszy.
Co najmniej dziewięć innych osób, które pracowały dla ONZ, zostało rannych, a kilka kolejnych uznano za zaginione - podała szefowa oenzetowskiej misji w Sudanie Południowym (UNMISS) Hilde Johnson. - Ten atak nie odstraszy sił pokojowych, które będą kontynuowały swoją pracę i wspierały władze Sudanu Południowego w celu utrzymania pokoju w tym kraju - dodała Johnson.
Rzecznik prasowy południowosudańskiej armii pułkownik Philip Aguer o atak oskarżył grupę rebeliantów dowodzonych przez Davida Yau Yau, z którymi oddziały rządowe walczą od sześciu miesięcy. Pułkownik poinformował również, że do ataku na konwój doszło pomiędzy miastami Pibor i Bor. Według Aguera rebelianci dozbrajani są przez Sudan. Przywódcy z Chartumu zaprzeczają tego typu oskarżeniom.
Ponad 150 osób zginęło w zeszłym miesiącu w prowincji Jonglei w bitwie pomiędzy południowosudańską armią a rebeliantami Yau Yau. Według radia powiązanego z bojownikami podjęli oni walkę w odwecie za nadużycia popełnione przez władze podczas programu rozbrajania w Jonglei.
W 2005 r. w Sudanie zakończyła się wojna domowa pomiędzy północą a południem. Sześć lat później dzięki zapoczątkowanemu po wojnie procesowi pokojowemu Sudan Południowy ogłosił niepodległość.