Urodził się 25 listopada 1881 r. jako Angelo Giuseppe Roncalli w miejscowości Sotto il Monte (przemianowanej po jego śmierci na Sotto il Monte Giovanni XXIII) we włoskiej prowincji Bergamo, w biednej rolniczej rodzinie. W 1896 r. wstąpił do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Następie studiował teologię w seminarium papieskim św. Apolinarego w Rzymie, gdzie uczył go m.in. profesor Eugenio Pacelli, przyszły papież Pius XII.
W roku 1953 został mianowany kardynałem, a kilka dni później patriarchą Wenecji. Papieżem został pięć lat później – 28 października 1958 roku, po śmierci Piusa XII. Jego pierwsze słowa po wyborze brzmiały: „drżę i lękam się”. Ale już rok później Jan XXIII postanowił zwołać sobór. I choć jego sekretarze mówili o dziesięcioleciach potrzebnych na przygotowania, papież planował rozpocząć go w ciągu kilku miesięcy. Ostatecznie udało mu się otworzyć Sobór Watykański II 11 października 1962, a trwał on do 8 grudnia 1965 r. – czyli jeszcze dwa lata po śmierci papieża. – Początkowo wszyscy uważali ten pontyfikat za przejściowy, w końcu głową Kościoła został 77-letni staruszek. Nikt nie spodziewał się po nim wiele – mówi „Rz” Tomasz Wiścicki, publicysta „Więzi”. I dodaje: – Można się zastanawiać, na ile tak naprawdę sobór był przełomem, a na ile wiele przypisanych mu zmian zostało dokonanych już po nim. Z pewnością sobór zmienił podejście Kościoła do wolności religijnej, ekumenizmu oraz do Żydów. Jan XXIII to wszystko uruchomił, na pewno niespodziewanie dla wielu obserwatorów, dla uczestników zwołanego soboru, a być może i trochę dla samego siebie.
Jan XXIII został zapamiętany jako człowiek pełen poczucia humoru i ciepła. Ceremoniał papieski traktował z dystansem. W 1962 r. został wybrany na człowieka roku magazynu „Time”. Zmarł na raka żołądka 3 czerwca 1963 r. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Nie mam innej woli, jak tylko wolę Boga”.
Za jednego z odnowicieli chrześcijaństwa – obok Marcina Lutra i Jana Kalwina – uznały Jana XXIII niektóre wspólnoty luterańskie. Natomiast konserwatywni katolicy skutki jego pontyfikatu oceniali krytycznie. Ks. Grzegorz Śniadoch, katolicki kapłan Instytutu Dobrego Pasterza, pisał w „Rz”: „Sobór Watykański II chciał odejść od konfrontacji. Ale świat w ogóle się nie zmienił, a cywilizacja śmierci rozwija się w najlepsze. Kościół zaś, dostosowując się do świata, stracił wyrazistość. Jeśli sól traci smak, to do czego i komu się przyda?”.