Reforma Sarkozy’ego wprowadzona tylnymi drzwiami

Trzy lata temu François Hollande nie szczędził krytyki reformie ówczesnego prezydenta. Dziś robi to samo co Nicolas Sarkozy: tnie po emeryturach.

Publikacja: 19.06.2013 01:19

François Hollande

François Hollande

Foto: AFP

To jest reforma, która może ostatecznie pogrążyć socjalistów w sondażach. Ale Pałac Elizejski wyboru nie ma. Francuski system emerytalny, który od 1945 r. opiera się na finansowaniu świadczeń dla osób starszych ze składek aktualnie pracujących, staje się coraz bardziej deficytowy.

W tym roku różnica między dochodami i wydatkami wyniesie już 6,5 mld euro. I będzie się stale powiększać, aby osiągnąć 25 mld euro w 2020 roku. Wówczas łączna suma zobowiązań systemu emerytalnego wyniesie aż 200 mld euro.

– Gdy po wojnie tworzono redystrybucyjny system emerytalny, Francuz w wieku 60 lat miał statystyczną szansę przeżycia zaledwie roku. Teraz jest to już 23 lata. To bardzo obciąża budżet wydatków socjalnych – mówi „Rz" Nicolas Veron, ekonomista Instytutu Bruegla w Brukseli. To jednak niejedyny powód zmian. Innym jest przedłużający się kryzys gospodarczy. Francja bije rekordy bezrobocia, co powoduje, że coraz mniej osób finansuje system emerytalny.

W 2010 roku ostrożna reforma emerytalna podjęta przez Nicolasa Sarkozy'ego wywołała bardzo gwałtowny opór społeczny. Proponowano przesunięcie wieku uprawniającego do otrzymywania świadczeń zaledwie o dwa lata, z 60 do 62 (wobec 67 lat w Polsce). Mimo to na ulice francuskich miast wyszły łącznie 3 miliony manifestantów, a związki zawodowe ośmiokrotnie ogłaszały strajk generalny.

– Francuzi traktują wiek emerytalny jako „zdobycz socjalną", której nie wolno im odbierać. Stąd tak ostry sprzeciw – uważa Veron.

Trzy lata temu Hollande, wówczas lider partii socjalistycznej, mocno zaangażował się w protesty i obiecał, że gdy dojdzie do władzy, reformę cofnie. Zrobił to tylko częściowo: odejść na emeryturę w wieku 60 lat mogą wyłącznie ci, którzy rozpoczęli pracę wyjątkowo wcześnie lub pracowali w trudnych warunkach. To łącznie około 100 tys. osób rocznie.  Ale teraz Hollande ma związane ręce: nie może przesunąć wieku emerytalnego. Jak tłumaczył w niedzielę wieczorem w telewizyjnym programie „Capital", zmiany będą więc przeprowadzone „od drugiej strony". Reforma zakłada bowiem stopniowe przesunięcie minimalnego okresu pracy uprawniającego do otrzymywania świadczeń z 41,5 do 44 lat, co de facto oznacza przesunięcie wieku emerytalnego o kolejne dwa i pół roku. Pracujący mogą także liczyć się z podniesieniem składek, jakie będą musieli odprowadzać od pensji, a emeryci – od otrzymywanych świadczeń.

Inna, sugerowana przez Hollande'a metoda oszczędności może polegać na rezygnacji z pełnego indeksowania emerytur od inflacji. Dziś we Francji średnia emerytura wynosi 1250 euro miesięcznie.

Czy tak zawoalowana zmiana zmyli Francuzów? A może jednak uznają, że tak naprawdę reforma Hollande'a jest kontynuacją tego, co forsował już Sarkozy: ograniczeniem zabezpieczeń emerytalnych, na które Francji po prostu nie stać?

Z sondażu przeprowadzonego przez „Le Figaro" wynika, że prawdą jest raczej to drugie. Już teraz bowiem 68 proc. respondentów przyznało, że „nie ufa, iż prezydent odpowiednio przeprowadzi reformę". 66 proc. twierdzi także, że utrzymanie uprzywilejowanych warunków dla pracowników sektora budżetowego (ponad 5 milionów osób) jest niesprawiedliwe. Pracownicy kolei mają na przykład prawo do odejścia na emeryturę w wieku 50 lat, a emerytura nauczycieli jest kalkulowana na takich samych zasadach jak pracowników sektora prywatnego, choć korzystają oni przez całą karierę zawodową z o wiele dłuższych wakacji.

W tym punkcie Hollande jest jednak nieustępliwy, bo funkcjonariusze państwa są podstawą elektoratu socjalistów. Także główne centrale związkowe, które zapowiadają na jesień falę strajków przeciw reformie, chcą utrzymania uprzywilejowanych warunków dla budżetówki.

To jest reforma, która może ostatecznie pogrążyć socjalistów w sondażach. Ale Pałac Elizejski wyboru nie ma. Francuski system emerytalny, który od 1945 r. opiera się na finansowaniu świadczeń dla osób starszych ze składek aktualnie pracujących, staje się coraz bardziej deficytowy.

W tym roku różnica między dochodami i wydatkami wyniesie już 6,5 mld euro. I będzie się stale powiększać, aby osiągnąć 25 mld euro w 2020 roku. Wówczas łączna suma zobowiązań systemu emerytalnego wyniesie aż 200 mld euro.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175