Projekt zmian, który w środę zaprezentowała specjalna komisja parlamentu, oznacza odejście od liberalnej polityki prowadzonej wobec City od blisko 30 lat. W 1986 roku Margaret Thatcher uruchomiła tzw. Big Bang – bezprecedensową liberalizację przepisów regulujących działalność brytyjskiego sektora finansowego. Dzięki temu Londyn stał się centrum finansów świata, wyprzedzając pod tym względem nawet Nowy Jork, a aktywa sektora finansowego urosły siedmiokrotnie, z około 50 do 350 proc. brytyjskiego dochodu narodowego.
Wzrost był jednak niekontrolowany i doprowadził w 2008 roku do katastrofy. Aby maksymalizować zyski, od których otrzymywali premie, prezesi banków inwestowali bowiem w coraz bardziej ryzykowne aktywa. Rachunek musieli na koniec zapłacić podatnicy.
– Aby uniknąć paniki, która wciągnęłaby w przepaść całą gospodarkę, ówczesny premier Gordon Brown podjął strategiczną decyzję o uratowaniu banków przed bankructwem. Ale cena była bardzo wysoka: 1,2 biliona funtów, czyli prawie 20 tys. funtów na każdego mieszkańca kraju łącznie z niemowlakami i starcami – mówi „Rz" Neil Shearing z instytutu ekonomicznego Capital Economics w Londynie.
Koszt operacji był bezprecedensowy w porównaniu z innymi krajami zachodnimi. O ile Japonia poświęciła w tym czasie na ratowanie banków 21 proc. PKB, Niemcy 27 proc., a Stany Zjednoczone 42 proc., o tyle Wielka Brytania aż 101 proc.!
– W znacznym stopniu z tego powodu łączny dług państwa, instytucji finansowych i gospodarstw domowych przekracza 500 proc. PKB, najwięcej ze wszystkich rozwiniętych krajów świata poza Japonią. Taki ciężar długu przez lata uniemożliwi szybszy wzrost gospodarki – zwraca uwagę Shearing.