Przed odlotem na doroczną Sesję Ogólną ONZ w Nowym Jorku nowy irański prezydent Hasan Rouhani zapowiedział, że „przedstawi prawdziwą twarz Iranu, kraju kulturalnego i miłującego pokój". Oświadczył także, że jest gotów podjąć negocjacje z Amerykanami na najbardziej drażliwe problemy, w tym irański program atomowy i konflikt syryjski.
- Dajemy dowód heroicznej elastyczności – oświadczył Ajatollah Ali Chamenei, najbardziej wpływowy człowiek w Iranie.
Współpracownicy Rouhaniego przyznają, że jednym z głównych powodów gotowości Teheranu do kompromisu są coraz większe kłopoty gospodarcze kraju spowodowane sankcjami gospodarczymi nałożonymi przez Waszyngton. Okazało się także, że bojowa retoryka poprzednika Rouhaniego, prezydenta Mahmuda Ahmadineżada wpycha kraj w coraz większą izolację.
Rouhani wystąpi we wtorek na sesji plenarnej ONZ w Nowym Jorku, kilka godzin po Baracku Obamie. Zdaniem amerykańskich dyplomatów później możliwe jest dwustronne spotkanie obu przywódców. Gdyby rzeczywiście do niego doszło, byłby to pierwszy przypadek rozmów na najwyższym szczeblu od obalenia szacha Iranu w 1979 roku.
Takim rozwojem wydarzeń jest jednak zaniepokojony Izrael. Premier Benjamin Natanjahu ma wystąpić w nowojorskiej siedzibie ONZ dopiero za tydzień, ale już w poniedziałek jego współpracownicy przekazali prasie tezy przemówienia. Szef rządu ostrzega w nich, że porozumienie z Iranem może skończyć się tak samo, jak umowa sprzed ośmiu laty z Koreą Północną: komunistyczny reżim miał wykorzystać czas na opracowanie bomby jądrowej.