Zaczęło się w 2010 roku. Amerykańska rządowa agencja ds. rozwoju międzynarodowego (USAID) dostała zlecenie stworzenia komunikatora dla rewolucjonistów. Potencjalnych, bo przecież na Kubie nie można było się buntować przeciwko władzy. Z drugiej strony tradycje Che Guevary, brodaczy i kroczeniu po wsze czasy do zwycięstwa były w państwie bardzo silne. USAID stworzyło bardzo zagmatwaną siatkę powiązań między firmami, by trudno było szybko dojść do twórców takiej aplikacji.
Koliber też ćwierka
Zdecydowano się na klon Twittera. Nazwano go ZunZuneo, bo tak w kubańskim slangu mówi się na dźwięk wydawany przez kolibra. Można było zatem „ćwierkać" nie gorzej niż na oryginalnym serwisie. Fundusze na ZunZuneo płynęły przez 3 lata od 2009 do 2012 roku. Później nagle się skończyły i społeczność trzeba było zamknąć. USAID podobno prosiło o pomoc założyciela oryginalnego Twittera, Jacka Dorseya, ale ten nie zgodził się na dofinansowanie przedsięwzięcia. W szczytowym momencie jej popularności, w marcu 2011 roku korzystało z niej 40 tys. użytkowników.
W ZunZuneo można było rozmawiać o sporcie, muzyce i pogodzie. Dla Kubańczyków to i tak było wiele, ponieważ dostęp do internetu w tym kraju jest bardzo drogi, trudno dostępny i kontrolowany przez państwo. Władza monitoruje maile, a Facebook, Twitter i światowy internet to przywilej dostępny jedynie wyższym państwowym urzędnikom. Kubański Twitter miał stworzyć grunt pod rewolucję na wzór irańskiej z 2010 roku. Społecznościowa wiosna w kraju Fidela, Raula i Che miała być naturalną konsekwencją umożliwienia porozumienia między ludźmi i ułatwienia wzajemnych kontaktów. Niestety, jak wiemy, skończyły się na to pieniądze.
Kubańczycy dostali pozwolenie na posiadanie komórek w 2008 roku. Na całej wyspie otwarto w ubiegłym roku 137 publicznych punktów dostępu do sieci. Jednak wciąż koszt takiej usługi jest zaporowy – godzina online kosztuje 4,5 dolara, około ¼ średniej miesięcznej pensji. W hotelach jest jeszcze drożej. W ostatnim miesiącu rząd zezwolił na korzystanie z maili w telefonach. ZunZuneo w takim środowisku miało ogromny potencjał wzrostu. By komunikować się z innymi wystarczyło wysyłać zwykłe SMSy.
Nowa strategia amerykańskiej dyplomacji
Amerykański Departament Stanu komentował sprawę w następujący sposób: Uważaliśmy, że Kubańczycy potrzebują platformy do wypowiadania się i decydowania o tym, jaka ma być ich przyszłość. Wg urzędników to nie tajny program, który w efekcie miałby agitować obywateli przeciwko rządowi, był celem. Chciano po prostu promować demokrację poza granicami USA. Departament Stanu zaprzeczył też, by szefowie amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton i John Kerry wiedzieli o istnieniu ZunZuneo. USA i Kuba nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od 1961 roku.