Snowden w rozmowie z dziennikarzem NBC Brianem Williamsem przyznał, że nie był jedynie „technicznym analitykiem niższego szczebla" jak do tej pory utrzymywał. Okazuje się, ze przeszedł profesjonalne szkolenie dla pracowników wywiadu i wykonywał misje na zlecenie CIA i NSA (Narodowej Agencji Bezpieczeństwa) za granicą USA. Był „tradycyjnym" szpiegiem żyjącym pod przybranym nazwiskiem i wykonującym fikcyjne zajęcia jako przykrywkę dla właściwego zajęcia. Nie zajmował się jednak rekrutacją współpracowników, a jego zadania miały przede wszystkim charakter technologiczny. Jednym z jego zajęć był otez prowadzenie wykładów dla funkcjonariuszy DIA (Defense Intelligence Agency).

Stwierdził, że wywiad amerykański uzyskuje dziś więcej informacji z analizy komputerowej i podsłuchów telekominikacyjnych niż od „źródeł osobowych", czyli agentów i płatnych informatorów.

Jak przyznał zajmował się „skłanianiem systemów [informatycznych] by pracowały dla Stanów Zjednoczonych", co może oznaczać hakerstwo na zlecenie swoich przełożonych. Nie był przy tym drugorzędnym technikiem, bowiem miał dostep do wszystkich szczebli wtajemniczenia. „Oczywiście teraz rząd temu zaprzecza" - stwierdził sugerując, że chodzi o zmniejszenie złego wrazenia po dotkliwej porażce jaką dla każdego wywiadu jest utrata dobrze poinformowanego pracownika.