Mówimy przecież o dokumencie, który określa Rosję jako demokrację podzielającą wartości Zachodu i z którą należy budować wspólny obszar bezpieczeństwa. Jak to możliwe, że mimo otwartej agresji Moskwy na Ukrainie NATO wciąż uważa, że ta deklaracja obowiązuje?
NATO składa się z 28 demokratycznych państw, z których każde ma prawo do własnej oceny sytuacji. My jesteśmy tylko jednym z nich ?i musimy szanować stanowisko innych. Nam pewne rzeczy wydają się oczywiste, ale ?dla innych krajów to już takie oczywiste nie jest. One mogą uważać, że długofalowo największym zagrożeniem jest to, co się dzieje na północy Afryki czy Bliskim Wschodzie. Ale w tej różnorodności państw tkwi też wielka siła NATO. Tyle że oznacza ona, iż musimy brać pod uwagę to, co mówią inni, jeśli sami chcemy być szanowani, jeśli chcemy, aby nasze zdanie było brane pod uwagę. Tak właśnie robimy. Dlatego pół roku naszych wysiłków w NATO, aby uzyskać inicjatywy wzmacniające bezpieczeństwo Polski, za chwilę będzie zwieńczone pakietem bardzo konkretnych działań, które na lata poprawią strategiczną pozycję Polski. Jeszcze rok temu nie moglibyśmy o tym marzyć, choć zawsze zwracali uwagę na zagrożenia ze Wschodu i konieczność większej obecności NATO w naszych regionie. Dziś osiągnęliśmy trzy czwarte naszych celów i na to należy zwracać uwagę, a nie na to, że szklanka jest w jednej czwartej pusta. To nie jest urzędowy optymizm, tylko moje głębokie przekonanie.
W ramach debaty 28 demokratycznych państw NATO powinniśmy także zrozumieć Francję, która za miesiąc przekaże Rosji pierwszy helikopterowy okręt desantowy typu Mistral? [rozmowa odbyła się tuż przed decyzją Paryża o wstrzymaniu dostawy mistrali - red.]
W tej sprawie jestem bardzo krytyczny i mówiłem to wielokrotnie ministrowi obrony Francji. Tu nie chodzi tylko o samą transakcję, ale także zasadę, że w obecnej sytuacji nie powinno się sprzedawać Rosji broni. Ta odmienność ocen nie dotyczy jednak tylko Francji, o czym świadczy opór niektórych państw Unii Europejskiej przed nałożeniem nowych sankcji na Rosję. Tu nie chodzi tylko o sprzedaż dwóch okrętów. Byłoby ogromnym uproszczeniem twierdzenie, że politykę Francji motywuje wyłącznie transakcja warta miliard euro. Mówimy raczej o kompleksowych ocenach sytuacji strategicznej, zagrożeń, jakie przeprowadza każde państwo. I stąd prowadzi taką, a nie inną politykę.
Przywódcy NATO mają ?w Newport powołać siły natychmiastowego reagowania. Ta szpica sprowadza się jednak tylko do 4 tys. żołnierzy, którzy w razie potrzeby mieliby pojawić się w Polsce w ciągu dwóch, trzech dni. Czy to nie za mało? Rosjanie błyskawicznie opanowali Krym, wykorzystując znacznie większe oddziały. Takiej sile natowska szpica nie mogłaby się oprzeć.
Nie można porównać sytuacji Krymu z sytuacją Polski. Tam stacjonowało już przed aneksją kilkanaście tysięcy rosyjskich żołnierzy Floty Czarnomorskiej. Gdy jednak idzie o możliwości przerzutu żołnierzy w odległe miejsca, wszystkie armie mają podobne ograniczenia, także rosyjska. Dlatego natowska szpica, siły natychmiastowego reagowania, to adekwatna odpowiedź na zagrożenia, przed jakimi staje nasz kraj.