Rzecz działa się 28 grudnia 2007 r. W studiu popularnej sportowej stacji telewizyjnej CCTV5 trwała uroczystość przemianowania stacji na Kanał Olimpijski. Transmitowany na żywo program zgromadził przed telewizorami miliony widzów. Nagle, gdy Zhang Bin ogłaszał zmianę nazwy stacji, na scenę wbiegła kobieta w brązowym płaszczu. Kulturalnie spytała, czy nikt nie ma nic przeciwko, by zajęła im chwilkę. Organizatorzy, z prowadzącym Zhang Binem na czele, osłupieli. Dezorientację wykorzystała intruzka, którą okazała się Hu Ziwei. – Dzisiejszy dzień jest bardzo ważny dla Kanału Olimpijskiego, ale jest również bardzo ważny dla mojego męża i dla mnie. Otóż dwie godziny temu odkryłam, że Zhang Bin utrzymuje na boku nieprzyzwoity związek z inną kobietą – wyjaśniła, a potem przez kilka minut nie dawała się wyprowadzić ze sceny i ani myślała zakończyć wyznania.
Jaki morał wynika z tej opowieści? Że niewierność nie popłaca, ale mówienie o niej też nie. Małżonek przestał pojawiać się w chińskiej telewizji. A kiedy w sobotni wieczór nie poprowadził swego sztandarowego programu, plotki o jego przymusowej rezygnacji z pracy obiegły Pekin. Prezenter jest wściekły. Chińskie władze też. Już zarzuciły Hu Ziwei zniesławienie pekińskiej oIimpiady.