Arelia Margarita Taveras pracuje w firmie telemarketingowej w Minnesocie i ma jeden wielki powód do dumy: od ponad roku nie była w kasynie. Po wielomiesięcznej kuracji w tamtejszej klinice udało jej się uwolnić od nałogu. Teraz chce odszkodowania od siedmiu kasyn, w których zrujnowała sobie życie.
Jeszcze nie tak dawno 37-letnia dziś Taveras była wschodzącą gwiazdą prawniczej profesji w Nowym Jorku. W 2000 roku „New York Daily News” umieściło je nazwisko na liście „21 osób, na które trzeba patrzyć w XXI wieku”. Potem reprezentowała między innymi rodziny ofiar 11 września. Pisały o niej gazety, często występowała jako komentator w telewizji.
Wkrótce jednak bardziej od sal sądowych zaczęły pociągać ją sale kasyn w Atlantic City i Las Vegas. Szczególnie wciągnął ją blackjack. – Gdy wpadłam w nałóg, nikt nie potrafił mi pomóc, nie spałam, nie jadłam – żali się Taveras mediom. Twierdzi, że spędzała przy karcianym stole całe dnie, robiąc tylko przerwy na wyjście do toalety, zwykle w czasie, gdy krupier tasował karty.
Nie miała jednak albo szczęścia, albo umiejętności, a najprawdopodobniej ani jednego, ani drugiego. W ciągu półtora roku przegrała prawie milion dolarów. Przyznaje, że ukradła pieniądze z rachunku kilku klientów, za co grozi jej więzienie. Straciła własne mieszkanie, doprowadziła również do ruiny rodziców, nakłaniając ich do zaciągnięcia kredytu pod zastaw domu, który poszedł pod młotek. W 2006 roku została pozbawiona prawa do wykonywania zawodu prawnika. Wciąż jest winna urzędowi skarbowemu 58 tysięcy dolarów.
Taveras nie wypiera się odpowiedzialności za swoje czyny. Uznaje jednak, że kasyna są współwinne jej upadku. – Widzieli, że jestem uzależniona, ale nic nie zrobili. Pomagali mi trwać w nałogu, wożąc mnie luksusowymi limuzynami z kasyna do hotelu – twierdzi Taveras.