W światowym rankingu eksporterów Niemcy są na trzecim miejscu, tuż za Rosją i USA. Tak wynika z najnowszego raportu międzynarodowego centrum badającego eksport broni (BICC), z siedzibą w Bonn. W 2006 roku wartość niemieckiego eksportu broni wyniosła aż 7,7 miliardów euro. Większość trafiła do krajów Unii Europejskiej. Jednak ilość broni eksportowanej do krajów rozwijających się błyskawicznie rośnie. Niemcy sprzedają broń między innymi do Konga, Pakistanu i Indii. W 2006 roku łączna wartość niemieckiego eksportu uzbrojenia do krajów Trzeciego Świata wyniosła ponad 933 mln euro.
– Eksport broni od 1990 roku stale rośnie. Mniej więcej jedna trzecia trafia do krajów rozwijających się. Są to między innymi łodzie podwodne, czołgi, amunicja, granaty oraz inne rodzaje broni konwencjonalnej. Kilka miesięcy temu Berlin sprzedał pakistańskiemu rządowi kilka sztuk nowoczesnych łodzi podwodnych U-214 – twierdzi w rozmowie z „Rz” autor raportu Mark von Boemcken.
Bundeswehra bierze udział w misjach. Niemiecki pacyfizm należy do przeszłości. Christoph Zürcher politolog
Według niego ten handel jest nie tylko ryzykowny, ale również niezgodny z postanowieniem niemieckiego rządu z 2000 roku, które wyklucza eksport broni do krajów niestabilnych lub utrzymujących się z pomocy międzynarodowej. – Sprzedaż broni do tych krajów jest dozwolona wyłącznie w przypadkach, gdy służy to bezpieczeństwu Niemiec. Eksport broni do krajów, które znajdują się w konflikcie zbrojnym lub którym grozi taki konflikt w ogóle, nie powinien mieć miejsca – twierdzi von Boemcken. Sprzedaż łodzi podwodnych, które można przekształcić w łodzie atomowe takiemu krajowi jak Pakistan nazywa szaleństwem. Krytykuje też wysyłanie uzbrojenia do krajów o niskim standardzie prze- strzegania praw człowieka takich jak Turcja. Tymczasem wartość dostaw na tamten rynek wyniosła w 2006 roku miliard euro, a do Rosji prawie 200 milionów.
Dlaczego kraj, który chce uchodzić za głównego obrońcę pokoju na świecie, dostarcza broń do takich państw? – Chodzi o zachowanie miejsc pracy w niemieckim przemyśle zbrojeniowym. Im więcej technologii wojennej da się sprzedać, tym lepiej – uważa von Boemcken.