Reklama

Niemcy chcą walczyć z plagą otyłości. Co może pomóc?

Prawie połowa Niemców ma nadwagę, a 11. na 100. boryka się z kryzysem otyłości. Niemieckie władze chcą to zmienić. Tylko, że na razie nie wiadomo kto miałby pokryć koszty odchudzania.

Publikacja: 07.09.2025 12:29

Niemcy chcą walczyć z plagą otyłości.  Co może pomóc?

Foto: Susana Gonzalez/Bloomberg

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie strategie są rozważane przez niemieckie władze w celu walki z otyłością?
  • Dlaczego koszty związane z otyłością w Niemczech są tak wysokie?
  • Jakie są argumenty przeciwników regulacji rynkowych w kontekście żywności?
  • Dlaczego obecne systemy podatkowe w Niemczech mogą być uznawane za niewystarczające w kontekście zdrowej żywności?
  • Jakie przykłady z innych krajów mogą być przydatne w kontekście zmniejszania otyłości?

Na razie statystyki wskazują, że Niemcy, po Amerykanach (14 osób na 100) są 2. najbardziej otyłym narodem na świecie. Dla porównania w Polsce z otyłością boryka się co 6. obywatel naszego kraju.

Otyłość jest bardzo kosztowna

Jedzenie śmieciowe w Niemczech staje się coraz bardziej popularne, a to w konsekwencji daje tyjące społeczeństwo. Sytuacja jest alarmująca, bo koszty ratowania zdrowia otyłych Niemców i leczenie chorób spowodowanych potężną nadwagą szacowane są obecnie na przynajmniej 27 mld euro — podał Bloomberg. Z niektórych wyliczeń wynika, że może to być nawet ponad trzy razy więcej.

Politycy debatują także, w jaki sposób można zapobiec epidemii otyłości. Na pierwszym miejscu pomysłów są nowe podatki, które miałyby zostać nałożone na słodzone napoje gazowane, ale wysoko na tej liście znalazł się głos zwolenników wolnego rynku, którzy uważają, że najlepiej nie robić nic, bo sytuacja ureguluje się sama.

Przy tym pacjenci korzystający z publicznej służby zdrowia w Niemczech nie mają co liczyć, że dostaną receptę na bezpłatne zastrzyki z Ozempiku, bądź Wegowy. W tym kraju nie są one refundowane. Za darmo natomiast można otrzymać skierowanie na operację bariatryczną. Jej koszt — 10 tys. euro pokrywa ubezpieczenie zdrowotne.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Kłopoty producenta leku Ozempic. Prezes rezygnuje ze stanowiska

Konsumenci mają się ograniczać sami

Kanclerz Friedrich Merz ze swojej strony już obiecał „fundamentalne reformy” w systemie ubezpieczeń społecznych, ale w programie ogłoszonym wiosną tego roku nie ma ani słowa o ograniczaniu dostępu do niezdrowej żywności. A to z kolei znacznie podwyższa koszty opieki zdrowotnej. Znalazło się w nim jedynie wezwanie do konsumentów, aby „sami podejmowali decyzje”.

Zieloni i lewica krytykują taką postawę władz. Naciskają na wprowadzenie podatku cukrowego, czemu sprzeciwiają się politycy z CDU/CSU, którzy wierzą, że „rynek naprawi się sam”.

Nie jest to postawa nowa i niemieckie państwo już wcześniej nie walczyło ustawami z paleniem tytoniu, czy piciem alkoholu. Christina Stumpp, która dostała się do Bundestagu z ramienia CDU i jest bardzo aktywna w Komisji ds. Żywności i Rolnictwa uważa, że taka zasada powinna rozciągać się również na przemysł spożywczy.

Jej zdaniem konsumenci coraz bardziej zwracają uwagę na to, co jedzą, więc tym samym pojawią się naciski na producentów żywności, aby zredukowali ilości cukru i tłuszczu. Nie ma więc potrzeby zewnętrznych regulacji.

— Sądzę, że konkurencja sama poradzi sobie z tym problemem — uważa Christina Stumpp.

Reklama
Reklama

Podobnego zdania jest lobby producentów żywności w Niemczech reprezentowane przez Lebensmittelverband i Wirtschaftliche Vereinigung Zucker. W ich opinii konsumenci powinni mieć prawo wyboru, co jedzą i piją, i nie jest rolą rządu narzucać im wybór. Lewica wskazuje z drugiej strony, że producenci żywności i sieci fast food mają znaczący wpływ na politykę w tym kraju. Na przykład w 2024 roku należąca do McDonald's McCafé, sponsorowała doroczną konwencję CDU.

Czytaj więcej

Zastrzyki odchudzające dla bezrobotnych? Wielki eksperyment w Wielkiej Brytanii

Dziwne regulacje podatkowe

W Niemczech wprawdzie nie ma podatku cukrowego, ale jest jednak różnica w obciążeniach fiskalnych artykułów spożywczych (7 do 19 proc.) i jest ona uzależniona od tego, czy dany produkt jest uznawany za „podstawowy”. Celem takiego rozróżnienia jest zapewnienie konsumentom dostępu do tanich podstawowych artykułów spożywczych. Tyle, że system jest niedoskonały i np. karma dla zwierząt jest obciążona minimalnym podatkiem, a odżywki dla niemowląt — najwyższym. W tej sytuacji Zieloni wzywają do reformy VAT-u, która sankcjonowałaby obniżenie, a nawet zniesienie podatku na zdrową żywność.

Producenci nie mają motywacji. Naciskają na nich akcjonariusze

Jak na razie jednak liczący się dostawcy produktów żywnościowych na rynek niemiecki, czyli Unilever, bądź Nestle nie mają jakiejkolwiek motywacji, aby produkować inaczej. W roku 2024 aż 41 proc. artykułów spożywczych dostarczanych przez Nestle zostało uznane za „niezdrowe”. W przypadku ich konkurencji ten procent był jeszcze wyższy.

Nestle przekonuje jednak, że cały czas dąży do obniżenia cukru w swoich produktach oraz stworzyło linię artykułów, które wspomagają walkę z nadwagą. Danone wprowadziło linię jogurtów Danonino z obniżoną zawartością cukru. Krytycy jednak uważają, że to wszystko, to o wiele za mało.

Obserwatorzy rynku uważają jednak, że nierealistyczne jest oczekiwanie od producentów żywności, aby zdejmowali z półek towary, które doskonale się sprzedają i przynoszą zyski. — Producenci żywności nie są agencjami pomocy społecznej. To firmy nastawione na wypracowanie zysków i zadowolenie akcjonariuszy — zwraca uwagę prof. Marion Nestle z New York University. Bloomberg zaznacza, że jej nazwisko nie ma żadnych powiązań ze szwajcarskim gigantem żywnościowym.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Prezes Nestlé zwolniony przez romans z pracownicą. Koncern pogrąża się w kryzysie

A jednak może się udać

Prof. Marion Nestle wskazuje jednak na przykłady z Ameryki Łacińskiej, gdzie programy o korzyściach ze zdrowego odżywania powiodły się. W Chile w roku 2016 ograniczono możliwości reklamowania niektórych słodyczy i wprowadzono obowiązek umieszczania na opakowaniu informacji o zawartości cukru.

Po 5 latach od wprowadzenia nowych przepisów okazało się, że sprzedaż jedzenia śmieciowego, bądź zawierającego dużo cukru, znacząco spadła. Podobnie było w Wielkiej Brytanii, gdzie wprowadzenie podatku cukrowego ograniczyło sprzedaż napojów wysokosłodzonych o 29 proc. Ale już w Niemczech kampania, która miała skłonić konsumentów do dobrowolnej rezygnacji z takich produktów, przyniosła spadek popytu jedynie o 2 proc.

Zdaniem Barbary Bitzer z niemieckiego Towarzystwa ds. Walki z Cukrzycą, to jednak politycy powinni wziąć się za zdrowie obywateli i mocniej nacisnąć na koncerny spożywcze, żeby produkowały zdrowszą żywność.

Jej zdaniem gospodarcze skutki takiego nacisku będą szybko odczuwalne. Bo jeśli Niemcy obniżą kaloryczność swoich posiłków o 20 proc., gwałtownie spadnie liczba zachorowań i absencja w pracy. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) może to być nawet 29 tys. osobodni rocznie.

Reklama
Reklama

— Taka decyzja nie kosztuje dużo, ale wymaga politycznej odwagi. A tej niestety w tej chwili brakuje. I taką sytuację mamy od lat — ubolewa Barbara Bitzer.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie strategie są rozważane przez niemieckie władze w celu walki z otyłością?
  • Dlaczego koszty związane z otyłością w Niemczech są tak wysokie?
  • Jakie są argumenty przeciwników regulacji rynkowych w kontekście żywności?
  • Dlaczego obecne systemy podatkowe w Niemczech mogą być uznawane za niewystarczające w kontekście zdrowej żywności?
  • Jakie przykłady z innych krajów mogą być przydatne w kontekście zmniejszania otyłości?
Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Przemysł spożywczy
Podział Kraft Heinz. Buffett rozczarowany
Przemysł spożywczy
Szalony wzrost cen kawy potrwa nawet dwa lata
Przemysł spożywczy
Prezes Nestlé zwolniony przez romans z pracownicą. Koncern pogrąża się w kryzysie
Przemysł spożywczy
Japoński gigant alkoholowy stracił szefa. W tle kłopoty z narkotykami
Przemysł spożywczy
USA nałożyły na Brazylię 50-proc. cła. Kawa zamiast do Stanów pojedzie do Chin
Reklama
Reklama