Wiceprzewodniczący Nowej Lewicy zaznaczył przy tym, że nie odbiera prezydentowi prawa weta. – Ale każdy z byłych prezydentów, a byli różni, używał tego prawa weta w sytuacjach ekstraordynaryjnych, w sytuacjach fundamentalnych. Natomiast tu widzę, że prawo weta to jest prawo, które ma służyć Nawrockiemu do uprawiania bieżącej polityki. Prezydent nie jest od tego, żeby uprawiać bieżącą politykę, prezydent powinien szukać takiego porozumienia i takiego dystansu do każdej strony sceny politycznej, żeby obywatele czuli pewien balans. Ja pamiętam prezydenturę Aleksandra Kwaśniewskiego, który nie zgadzał się ze wszystkimi decyzjami rządu Sojuszu Lewicy Demokratycznej. I pamiętam prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który nie wkładał kija w szprychy premierowi Jerzemu Buskowi, który był premierem z zupełnie innego obozu politycznego przez cztery lata. Można łączyć różne rzeczy, tylko dobrze, jak się ma po drugiej stronie partnera, tego partnera, który słucha – mówił.
Tomasz Trela o Partii Razem: Chcą realizować program chochlą, ale nikt im nie daje garnka
Na pytanie, co dla Lewicy będzie zwycięstwem wyborczym, zapowiedzianym podczas Kongresu, Trela odparł, że „po pierwsze dostanie się do parlamentu”. – A po drugie dostanie się z takim wynikiem, który zapewni partiom demokratycznym większość parlamentarną. Ja byłbym dzisiaj totalnie zakłamany, gdybym powiedział, że Lewica idzie po to, żeby zdobyć 30-40 proc., bo to nie jest ten czas. Ale myślę, że jak Lewica zdobędzie dwucyfrowe poparcie, będzie to kilkanaście punktów procentowych, będzie to 50 mandatów parlamentarnych, to mamy szansę, jako ten wielki obóz partii demokratycznych, rządzić i kontynuować rządy w naszym kraju – wyjaśnił. Na pytanie, czy Lewica po cichu nie liczy na to, że po wyborach będzie w stanie rządzić z samą KO, bez konieczności dopraszania do koalicji PSL czy Polski 2050, Trela odparł, że „koalicję tworzy się po wyborach”. – Natomiast ja naszym partnerom, PSL-owi, Polsce 2050 życzę bardzo dobrze. Ja nie należę do tych ludzi, którzy uważają, a niech im się noga powinie, to my wejdziemy i będziemy tworzyć koalicję. Ja uważam, że im koalicja bardziej demokratyczna, im koalicja bardziej stabilna, tym większe poczucie bezpieczeństwa. Więc jeżeli nasi partnerzy się dostaną, to dobrze byłoby z nimi współrządzić – przekonywał.
Trochę się dziwię, że Adrian Zandberg dzisiaj stoi po stronie partii opozycyjnych, a wśród nich jest PiS, Konfederacja, (Grzegorz) Braun i (Adrian) Zandberg. Takie trochę towarzystwo, jak na Adriana, szemrane
Tomasz Trela, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy
A czy jest szansa na porozumienie Nowej Lewicy z Partią Razem przed wyborami? – Wszystko jest możliwe. Ja w polityce staram się nie operować słowami nigdy ani zawsze. Natomiast na dzisiaj pewnie nie, ale do wyborów dwa lata wszystko może się wydarzyć, bo z Partią Razem programowo, ideowo niewiele nas różni. Mamy fundamentalnie inne podejście do sposobu realizacji swoich postulatów. My robimy to łyżeczką, jako Nowa Lewica, Partia Razem chciałaby chochlą. Tylko, że na razie do tej chochli nikt jej nie dał żadnego garnka i nie są w stanie zrealizować swoich postulatów. Oni wolą komentować jak to jest źle, ale nie chcą przyłożyć swojej ręki do tego, żeby było ciut lepiej. Zachęcamy, będziemy zachęcać, zobaczymy, jak do tego podejdą. Nie ma żadnych wątpliwości, że gdyby była jedna koalicyjna lista lewicy, byłoby łatwiej, byłoby lepiej – wyjaśnił.
– Natomiast muszę przyznać, że jestem trochę zdegustowany tym, jak kolega Adrian Zandberg odnosi się do Włodzimierza Czarzastego. Bo to Włodzimierz Czarzasty był inspiratorem tego, żeby w 2019 roku powstała jedna lista lewicy i dzięki temu koleżanki i koledzy z Razem weszli do parlamentu. W 2023 roku było dokładnie tak samo, no więc jakiś szacunek do człowieka, który też współtworzył tę Lewicę, być powinien. Chcę powiedzieć tak: Adrian, nie ma wroga na lewicy, szukaj poparcia gdzieś indziej. My wielokrotnie cię zapraszaliśmy do współpracy, mówiliśmy, że możesz wybrać odpowiedzialność za to, co się dzieje w Polsce, ale z pozycji partii (z poparciem) 3 proc. ty nikomu warunków nigdy w przyszłości nie postawisz, bo tak wygląda demokracja. Liczą się z tobą, jak masz szable. Nie masz szabel, to się z tobą nie liczą, a ty na razie tych szabel nie masz – dodał.
– Trochę się dziwię, że Adrian Zandberg dzisiaj stoi po stronie partii opozycyjnych, a wśród nich jest PiS, Konfederacja, (Grzegorz) Braun i (Adrian) Zandberg. Takie trochę towarzystwo, jak na Adriana, szemrane – mówił też Trela.