– Tracimy lokalne gazety, jedną po drugiej. To tragiczne – bije na alarm senator Benjamin Cardin. By dać choć niektórym szansę przetrwania, demokrata z Marylandu złożył w Senacie projekt ustawy otwierającej przed dziennikami szansę zmiany statusu na non profit. Jako organizacje nienastawione na zysk nie musiałyby odprowadzać podatków od dochodów z reklam i prenumeraty.
[wyimek]Organizacje non profit mogą korzystać z ulg, pod warunkiem że nie angażują się politycznie [/wyimek]
Jest jednak jedno „ale”, które niepokoi krytyków ustawy: czy takie rozwiązanie nie oznacza poddania ich rządowej cenzurze? Organizacje non profit mogą korzystać z ulg, pod warunkiem że nie angażują się politycznie i nie popierają polityków. Internal Revenue Service (IRS), agencja zajmująca się ściąganiem podatków federalnych, ma prawo uchylania ulg organizacjom, które nie przestrzegają tego wymogu. – W ten sposób przyznajemy urzędowi skarbowemu rolę cenzora. Urzędnicy będą decydować, czy dany artykuł jest wystarczająco bezstronny – ostrzega radca prawny gazety „St. Petersburg Times” George Rahdert.
Podobnego zdania jest Amy Mitchell, specjalistka od mediów z Ośrodka Badawczego Pew. – To recepta na kłopoty, szczególnie jeśli urzędnicy zaczną ingerować w materiały informacyjne, zarzucając im skrzywienie ideologiczne – twierdzi. Jej zdaniem dodatkowym źródłem problemów mogłyby być zastrzeżenia władz do politycznego charakteru organizacji wspierających finansowo gazety non profit. Szef marylandzkiego dziennika „St. Mary’s Today” Kenneth Rossignol twierdzi wręcz, że projekt Cardina każe gazetom, by dla korzyści podatkowych przestały działać jak gazety.
– Redakcje nadal będą mogły wyrażać opinie – uspokaja Cardin i zauważa, że ograniczenia będą dotyczyć głównie wspierania kandydatów w wyborach. Sceptycy zauważają jednak, że publiczne ogłaszanie poparcia dla polityków ubiegających się o wszelkie urzędy – od szczebla lokalnego po prezydenta – to stara tradycja, część tożsamości gazet.