Przywódca konserwatystów David Cameron miał wysłać list do Vaclava Klausa, w którym poprosił o zablokowanie ratyfikacji traktatu. – Cameron powiedział Klausowi, aby powstrzymał ratyfikację o kilka miesięcy, a on udzieli mu wsparcia – mówi cytowany przez „Daily Mail” działacz partii konserwatywnej.
Lider torysów dał do zrozumienia, że jeśli jego ugrupowanie wygra wybory, które powinny się odbyć najpóźniej w maju, natychmiast podda traktat pod referendum. – Taka wizja wywołuje niepokój w Brukseli, bo referendum w Wielkiej Brytanii oznaczałoby pogrzebanie traktatu, który mimo swoich niedoskonałości jest Unii potrzebny – mówi „Rz” eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski.
Traktat czeka na ratyfikację w Polsce, Niemczech, Czechach i Irlandii. 2 października Irlandczycy po raz drugi mają w referendum zdecydować, czy zgadzają się na dokument, który daje krajom członkowskim mniejsze możliwości blokowania niekorzystnych dla nich decyzji. Sondaże wskazują, że po otrzymaniu gwarancji niezależności, m.in. w sprawach światopoglądowych i podatkowych, Irlandczycy są gotowi poprzeć traktat.
– Prezydent Kaczyński jasno dał do zrozumienia, że jeśli Irlandczycy powiedzą tak, to podpisze traktat lizboński – mówi „Rz” eurodeputowany PiS Adam Bielan. Jego zdaniem torysi, którzy razem z PiS stanowią jedną grupę w Parlamencie Europejskim, nie próbowali przekonywać polskiego prezydenta do opóźniania ratyfikacji. – Konserwatyści nic takiego nie sugerowali – przekonuje Bielan.
Klaus, który przebywa w Nowym Jorku na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, został zapytany przez dziennikarzy, jak długo zamierza zwlekać. – Myślę, że traktat zostanie odrzucony przez Irlandczyków, więc nie muszę się przejmować. Wy też nie powinniście – odpowiedział.