Lech Kaczyński był bohaterem narodowym Polski i Gruzji. Żałoba w naszym kraju po jego śmierci była równie głęboka jak w Polsce. Każda gruzińska rodzina czuła się wtedy tak, jakby straciła kogoś bliskiego. Nie tylko dlatego, że Kaczyński tutaj przyjeżdżał i nas wspierał, ale także dlatego, że ludzie byli mu wdzięczni – powiedział „Rz” Micheil Saakaszwili.
Gruziński prezydent przyjechał do Batumi wraz z żoną Sandrą, aby otworzyć ulicę imienia Lecha i Marii Kaczyńskich. Otoczony przedstawicielami Kancelarii Prezydenta RP, władz autonomicznego regionu Adżaria i mieszkańcami Batumi mówił, że Kaczyński „walczył o Polskę do końca”. Przekonywał, że walka o niepodległość była wspólnym celem obu krajów.
O nieżyjącym polskim prezydenci niezwykle ciepło wypowiadali się również zwykli Gruzini, którzy przyszli na uroczystość. – Będziemy zawsze Kaczyńskiemu wdzięczni za to, że poparł nasz kraj podczas wojny z Rosją. I za to, że po tym konflikcie gruzińskie dzieci mogły wyjechać na wypoczynek do Polski. Nie dość, że przyjechał poprzeć Gruzję osobiście, to jeszcze ściągnął na wiec w Tbilisi prezydentów Ukrainy i Litwy – mówił Irakli Szawadze, celnik z porcie w Batumi. A stojący obok młody marynarz Mamuka Beridze dodał: – Kiedyś w tym miejscu, gdzie się znajdujemy była poradziecka hodowla kur, niewielka stocznia i drogi pełne błota. Nie sposób było przejechać samochodem. Dziś mamy piękny kurort i ulicę, która będzie przyciągać turystów.
Aleja Lecha i Marii Kaczyńskich ma ponad 12 kilometrów. Biegnie wzdłuż Morza Czarnego. Łączy międzynarodowe lotnisko z centrum 150-tysięcznego miasta, stolicy Adżarii. Przy alei nie ma budynków mieszkalnych. Jest za to niedawno zbudowany deptak nadmorski, z licznymi podświetlanymi w nocy palmami – prezentem od władz Kuwejtu. Po drugiej stronie deptaku, w ciągu dwóch, trzech lat ma powstać kompleks handlowo-rozrywkowy ze sklepami, restauracjami, kinem i biurami.
Micheil Saakaszwili pytany przez „Rz”, czy nie boi się, że po śmierci Kaczyńskiego stracił poparcie Polski, odpowiedział: – Cały czas odczuwamy poparcie ze strony polskiego społeczeństwa. A Gruzini nie wybaczyliby żadnemu swojemu politykowi popsucia stosunków z Polską.