Reklama

Jacek Czaputowicz: Trudne rozstanie z doktryną Czaputowicza

Znają Państwo doktrynę Monroe’a, która mówi, że kontynent amerykański jest strefą wpływów USA? A doktrynę Breżniewa o ograniczonej suwerenności państw socjalistycznych? Nie wątpię, że tak. Ale jest jeszcze doktryna Czaputowicza. Minister Tomasz Siemoniak właśnie ogłosił, że polega ona na przymykaniu oka na to, kto wjeżdża do kraju, bo i tak wszyscy jadą do Niemiec.

Publikacja: 09.07.2025 04:43

Patrol niemieckiej policji na polsko-niemieckim przejściu granicznym.

Patrol niemieckiej policji na polsko-niemieckim przejściu granicznym.

Foto: PAP/Jerzy Muszyński

Minister Radosław Sikorski, który chciał wprowadzić swoją doktrynę, musi mi zazdrościć. Według Wikileaks doktryna Sikorskiego polegała na tym, że każda próba siłowej zmiany granic przez Rosję spotka się z proporcjonalną odpowiedzią wspólnoty euroatlantyckiej. Od czasu gdy Rosja zajęła w 2014 r. Krym, o doktrynie Sikorskiego jakoś cicho. A moja doktryna, wbrew temu, co sugeruje minister Siemoniak, obowiązuje zawsze i wszędzie. Nie tylko rząd PiS świadomie przepuszczał nielegalnych migrantów do Niemiec, ale robił to także rząd koalicyjny. Przynajmniej do poniedziałku.

Reklama
Reklama

Kryzys migracyjny. Dlaczego PiS chce uznać ambasadora Niemiec w Warszawie za persona non grata?

Kanclerz Friedrich Merz twierdzi, że nie zdarzało się, by migranci jechali czy też byli przepychani z Niemiec do Polski, choć jego kraj nie wpuszcza osób, które nie mają ważnych dokumentów. Podobnego zdania był do niedawna prezydent Andrzej Duda, który po spotkaniu ze swoim niemieckim odpowiednikiem stwierdził: „Nie ma czegoś takiego, aby migranci byli kierowani do Polski w sytuacji, kiedy w Polsce wcześniej nie byli”. Dziś prezydent Duda sugeruje coś innego, a wtóruje mu jeden z posłów PiS, Paweł Jabłoński: „Polska przyjmuje wszystkich, nawet tych, którzy nigdy wcześniej nie byli w naszym kraju”. Poseł ten proponuje też uznanie ambasadora Niemiec w Warszawie za persona non grata i odwołanie szefa naszej placówki z Berlina. Godna uznania powściągliwość, następnym krokiem byłoby bowiem wypowiedzenie wojny.

Nikt jeszcze nie widział migranta odesłanego z Niemiec do Polski, który nie trafił tam przez nasze terytorium. Dlaczego Niemcy mieliby zwozić migrantów z granic z innymi państwami i przepychać ich do Polski, skoro mogą odesłać ich do krajów, z których przybyli? Wbrew temu, co uważają niektórzy protestujący, migranci to też ludzie, którzy zwykle mówią, którą drogą się do nas dostali. Czy zeznaliby, że podróżowali przez Polskę, gdyby faktycznie przyjechali przez np. Austrię? Chyba tylko po to, by zostać powitanymi kwiatami na granicy przez patrole obywatelskie.

Nielegalne migracje do UE

Nielegalne migracje do UE

Foto: PAP

Reklama
Reklama

Swoją drogą, dlaczego patrole obywatelskie pilnują nie tej granicy, której należy? Choć może się zdarzyć, że przybysze z Afryki czy z Bliskiego Wschodu śpią na ławkach w przygranicznych miastach, dotarli tam jednak nie z Niemiec, lecz z drugiej strony Polski.

Jak Polska przekonała Niemcy do naszej wizji migracji

Polska prawica jeszcze wzywała Niemcy do zakończenia polityki otwartości wobec obcych nam kulturowo przybyszy, którzy zagrażają naszej cywilizacji. Z tezą tą zdaje się zgadzać prezydent elekt Karol Nawrocki, który oświadczył, że „Niemcy chcą załatwiać swoje sprawy, stawiając na szali bezpieczeństwo naszych kobiet i dzieci”. Trudno o silniejszy doping, by bronili granicy z Polską, niż przekonanie, że w ten sposób bronią swoich kobiet i dzieci. Nie sprawiamy jednak wrażenia zadowolonych z tego, że przekonaliśmy Niemców do naszej wizji migracji.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?

Jeśli wprowadzenie kontroli na granicy z Litwą zamknie nielegalny szlak migracyjny, pozostanie jeszcze przejęcie kontroli nad osobami, którym udzielamy wiz pracowniczych, a które wolą jechać na Zachód. Gdyby nam się to udało, moglibyśmy się bez żalu pożegnać z doktryną Czaputowicza.

Autor

Jacek Czaputowicz

Profesor na Uniwersytecie Warszawskim, w latach 2018-2020 był ministrem spraw zagranicznych

Minister Radosław Sikorski, który chciał wprowadzić swoją doktrynę, musi mi zazdrościć. Według Wikileaks doktryna Sikorskiego polegała na tym, że każda próba siłowej zmiany granic przez Rosję spotka się z proporcjonalną odpowiedzią wspólnoty euroatlantyckiej. Od czasu gdy Rosja zajęła w 2014 r. Krym, o doktrynie Sikorskiego jakoś cicho. A moja doktryna, wbrew temu, co sugeruje minister Siemoniak, obowiązuje zawsze i wszędzie. Nie tylko rząd PiS świadomie przepuszczał nielegalnych migrantów do Niemiec, ale robił to także rząd koalicyjny. Przynajmniej do poniedziałku.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama