W bójkach między nacjonalistami i uczestnikami obchodów rocznicy Dnia Zwycięstwa oraz milicją rannych zostało w poniedziałek 14 osób, jedna przebywa w szpitalu. Aresztowano dziewięciu uczestników zajść. Na razie zapłacił za nie jeden człowiek: gubernator obwodu lwowskiego Mychajło Cymbaluk, który podał się do dymisji. Przyznał, że zmusiła go do tego partia Swoboda, dominująca we władzach lokalnych. Nie jest jednak pewne, czy jego dymisja zostanie przyjęta i czy zamiast stracić, nie zyska na rezygnacji.
Wiadomo już, że do nacjonalistów ze Swobody strzelał syn pułkownika milicji Lubomyra Sopilnyka, doradcy szefa zarządu MSW w obwodzie lwowskim. Ranny został asystent radnego obwodowego.
Prowokacja władz?
– To, co się stało 9 maja, było zmową władz, milicji i prowokatorów – mówi „Rz" szef lwowskiej rady obwodowej z partii Swoboda Ołeh Pankewycz.
– Swoje działania Cymbaluk musiał uzgodnić z Kijowem, dając zielone światło prowokacjom. Chcemy zwołania sesji nadzwyczajnej w tej sprawie – dodaje radny. Pytany, czy gubernator powinien odejść tylko z powodu incydentów w Dniu Zwycięstwa, odpowiada: – Na razie mówimy tylko o tym. Ale rozliczymy go także za inne osiągnięcia – dodaje.
47-letni Mychajło Cymbaluk pochodzi z zachodniej Ukrainy. Urodził się w obwodzie iwano -frankiwskim. Był szefem milicji w obwodzie lwowskim. W latach 2004 – 2005 został gubernatorem obwodu t arnopolskiego (mianował go Leonid Kuczma). Zdaniem ekspertów, powołując Cymbaluka na stanowisko szefa obwodu lwowskiego, prezydent Wiktor Janukowycz sądził, że będzie to „właściwy człowiek na właściwym miejscu".