Jego życie to typowa historia „od pucybuta do milionera". Urodzony w 1847 roku na Węgrzech w bogatej żydowsko-węgierskiej rodzinie, wyjechał do Stanów Zjednoczonych, kiedy rodzinny biznes zbankrutował. Parał się różnymi zajęciami – od połowu wielorybów przez pracę kelnera w restauracji aż po  dziennikarstwo w niemieckojęzycznej gazecie w St. Louis. Okazał się na tyle utalentowany, że cztery lata później (w wieku 25 lat) został właścicielem gazety. Dziesięć lat później był już wydawcą największego tytułu prasowego w USA „New York World", którego sprzedaż pod jego rządami wzrosła z 15 tysięcy do 600 tysięcy egzemplarzy.

– W czasie gdy prasa w USA była kontrolowana przez partie polityczne, Pulitzer stworzył niezależną gazetę nastawioną na „zwykłego człowieka", która publikowała sensacyjne materiały i którą mógł przeczytać każdy, nawet analfabeci – a to dzięki dużej ilości zdjęć i komiksów – tłumaczy „Rz" prof. Mark Feldstein, medioznawca z University of Maryland.

Jego sukces nie był w smak konkurencji. Wkrótce Pulitzer wdał się w konflikt, który przeszedł do historii dziennikarstwa. Jego wrogiem był William Randolph Hearst, pierwowzór postaci „Obywatel Kane" Orsona Wellesa i właściciel konkurencyjnego „New York Journal". – To była brutalna wojna o czytelników. Hearst i Pulitzer prześcigali się w publikowaniu coraz bardziej sensacyjnych i nacjonalistycznych artykułów. Doszło do tego, że ludzie Hearsta zdemolowali redakcję „The World", a on sam podkupywał Pulitzerowi najlepszych dziennikarzy – opowiada Feldstein.

– Pulitzer był w pewnym sensie Rupertem Murdochem swoich czasów. Mógł wypromować lub zniszczyć każdego polityka. I stworzył takie dziennikarstwo, jakim jest ono teraz, ze wszystkimi jego dobrymi i złymi stronami – podkreśla Feldstein.