Włoska policja skarbowa opublikowała właśnie wyrywkowe dane dotyczące owoców jej pracy w ubiegłym roku. Odkryła
18 tysięcy oszustów, którzy różnymi sposobami wyłudzili od państwa ponad 2 mld euro. Tylko w regionie Lacjum, którego stolicą jest Rzym, w ramach akcji „Wskrzeszanie Łazarza" wykryto, że co najmniej 90 lekarzy w zmowie z 21 szefami przychodni i ośrodków zdrowia pobierało pieniądze za leczenie 1500 dawno zmarłych osób.
Jedna z takich pacjentek urodziła się w 1873 roku. Gdyby żyła, byłaby najstarszą mieszkanką planety. Oprócz zmarłych „leczono" również 5,5 tys. fikcyjnych pacjentów. Na większość z nich lekarze wystawiali darmowe lub półdarmowe recepty. Poza tym policja wykryła, że na terenie całych Włoch szpitale i kliniki wyłudziły pieniądze za ponad 2 tysiące skomplikowanych operacji, które się nigdy nie odbyły. W sumie oszustwa wykryte w służbie zdrowia kosztowały budżet ćwierć miliarda euro.
Ponad 1000 urzędników państwowych złapano na tym, że mają drugą pracę na czarno, wykonywaną zwykle kosztem pierwszej. Nierzadko policji pomagał Facebook. Dwie młode, ładne urzędniczki w Rawennie, cierpiące rzekomo na ciężkie i rzadkie schorzenia wymagające leżenia w łóżku, otrzymały pół roku urlopu zdrowotnego, podczas którego pracowały jako tancerki w nocnych klubach, czym nie omieszkały się pochwalić znajomym na portalu społecznościowym.
Osobną kategorię oszustów stanowią we Włoszech fikcyjni inwalidzi. Wśród niemal 1500 takich osób była niewidoma fryzjerka prowadząca samochód i czesząca klientki we własnym zakładzie. Pobierała rentę inwalidzką od 15 lat. Kilka lat temu w Neapolu taką rentę pobierał rzekomo ślepy snajper lokalnej mafii – camorry. Inwalidami okazała się też niemal cała drużyna piłki wodnej w Palermo, podobnie jak trzypokoleniowa 17-osobowa rodzina. Wszyscy na rencie.